5.00.
Rewelacja. Znowu nie mogę spać. Ostatnio budzę się coraz
wcześniej, ale dalej nie mam pojęcia dlaczego. Rano wypijam kubek
orzechowego cappuccino, wieczorem siedzę z głową w książkach,
czytając do 23., a czasem nawet i 2. następnego dnia. Potem
praktycznie wyczerpana padam... A mimo to mój organizm nie pozwala
sobie na dłuższy odpoczynek, nawet jeśli przez cały dzień
pracuje na najwyższych obrotach. Może to bezsenność? Sama już
nie wiem...
Podniosłam
się z łóżka i powolnym krokiem ruszyłam do okna. Ciemno mimo
bezchmurnego nieba. No tak. Słońce jeszcze nie raczyło wyłonić
się zza horyzontu. Jaka szkoda... Cała okolica jeszcze spała. No
bo kto normalny wstaje o tak wczesnej porze? Nikt normalny - proste.
A to, że ja jestem ta nienormalna, to żadna nowość. Ile razy już
to słyszałam... Dziwna, chora, głupia, nawiedzona i wiele, wiele
więcej, ale nie będę ich wszystkich wymieniać, za dużo tego
jest. No to teraz pojawia się pytanie: "Dlaczego?". Ano
dlatego, że nie jestem taka, jak reszta mojej klasy, a w
szczególności nie jestem jak Elita. Bo widzicie, jak się u mnie w
szkole nie zeszmacisz albo nie masz pieniędzy, to nie masz życia.
Nie mówię, że pieniędzy mi brak, co to, to nie. Ja na swoim
koncie nie mam tego pierwszego. Nie jestem typem imprezowiczki,
alkoholu nie toleruję, dymem z papierosa się duszę, a o gorszych
używkach nawet nie wspomnę - nie istnieję. W szkole na przerwach
siadam pod ścianą sama, nikt nawet na mnie nie spojrzy. To idealna
okazja, by choć na chwilę odłączyć się od reszty społeczeństwa.
automatycznie wyciągam słuchawki i już po chwili odpływam. Tutaj
też nie jestem taka jak inni. Nie znoszę rapsów, hip-hopu czy
metalu, a ta muzyka jest wyznacznikiem poziomu osoby w tej szkole.
Nie, ja kocham pop-rock, electronic dance music i starą muzykę lat
80-tych. To kolejny powód, aby mnie wymazać z listy osób
istniejących w tej społeczności. Jak można być tak
nietolerancyjnym? Nie pytajcie mnie, ja już dawno przestałam szukać
na to odpowiedzi. Poza tym nawet nie mam kogo o to zapytać, bo
wszyscy moi znajomi to ci nietolerancyjni. Jaki pech... Życie, jak
to mówią.
No
to mniej więcej mnie znacie. Zasiedziałam się. Jak tylko zacznę
myśleć, to tracę poczucie czasu. Pora się zbierać, czeka mnie
jeszcze zrobienie wszystkim śniadania no i zmywanie po nim naczyń.
Tak to jest, jak się jest jedyną kobietą w domu. Och, no tak. Tego
wam jeszcze nie powiedziałam. Zostałam osierocona. Mama zginęła
ponad dwanaście lat temu w wypadku samochodowym. Ja przeżyłam. I
gdyby tego wydarzenia nie było, wszystko teraz wyglądałoby
inaczej. Ojciec był załamany. To on wtedy prowadził, to on czuł
się odpowiedzialny za nasze bezpieczeństwo. Nie wytrzymał tego
psychicznie, po prostu się poddał. Przez kilka lat chodził do
psychologa, ale efekt był taki, że jeszcze bardziej się pogrążył.
Kilka dni po ostatniej wizycie znaleziono go wiszącego na drzewie na
jakimś odludziu. A ja zostałam praktycznie sama. Miałam tylko
swojego brata. To on opiekował się nami. Mimo naszego młodego
wieku był bardzo dojrzały emocjonalnie w porównaniu do
rówieśników. To osamotnienie jeszcze bardziej zbliżyło nas do
siebie. Jesteśmy bardzo podobni nie tylko z wyglądu - jest moim
bliźniakiem - ale także z charakteru. Stał się moim przyjacielem,
jedyną osobą, której mogę powiedzieć co mnie trapi i wiem, że
zawsze mi pomoże. Jest cudowny! Po tym wszystkim z godnością
przejął pozycję głowy rodziny. Po szkole chodził dorabiać u
taty swojego kolegi. To właśnie dzięki niemu ciągle żyjemy. No
racja, po śmierci ojca przeprowadziła się do nas babcia, by się
nami zająć, ale jej skromna emerytura na wszystko nie wystarczała.
Luke to wspaniały człowiek. Co prawda chodzimy do różnych szkół,
ale zna moją sytuację. Na to jest jednak bezsilny. Może mi tylko
zaoferować wsparcie psychiczne w domu. Ale i za to jestem mu
wdzięczna, to dzięki niemu jeszcze się nie załamałam. Pomógł
mi stać się silną i odporną na to, że cały czas noszę na sobie
pelerynę niewidkę, przez co reszta mnie nie dostrzega. Każdemu
życzę, żeby w swoim życiu miał taką osobę jak Luke.
Ale
się rozgadałam. Jestem straszną paplą, nawet jeśli nie mam do
kogo paplać. No dobra, to akurat jest dziwne. Ech, śniadanie czeka.
Liv, ogar i to zaraz! Dobra, teraz priorytet - jedzenie. Obudzony
Luke to głodny Luke. Hmmm... Co by tu zrobić... Już wiem. Po
chwili toster stał na blacie i rozgrzewał się, zapiekając swoją
zawartość. Nagle usłyszałam głośne stukanie dobiegające z
korytarza obok. Oho, głodomorek wstał. W samą porę. Odwróciłam
się, by wyciągnąć gotowe tosty. W pewnej chwili ktoś zaczął
mnie łaskotać. W geście obrony zaczęłam piszczeć i wymachiwać
rękami na wszystkie strony przy okazji uderzając jedną z nich o
rozgrzany opiekacz. No z moim pechem było to do przewidzenia.
-
Ałaaaaaa! Luke, ty idioto! - zaczęłam się na niego drzeć
próbując opanować śmiech wywołany łaskotkami oraz bólem z
poparzonej ręki. Tak, dobrze widzicie. Moją reakcją na ból jest
śmiech.
-
No ale co ja ci zrobiłem? To nie moja wina, że machasz rękami jak
małpa w cyrku. - on nie próbował ukrywać swojego wielkiego
rozbawienia. Walnęłam go w ramię i udałam się do łazienki, by
włożyć rękę pod zimną wodę. Z kuchni ciągle dobiegał mnie
śmiech Luke'a. No to teraz prędko nie przestanie. Tak, cały on.
Niby taki dojrzały i opiekuńczy, ale jak go złapie głupawka, to
zachowuje się jak pięcioletnie dziecko. Wróciłam o pomieszczenia,
wzięłam swoją porcję i usiadłam na kanapie w salonie. Odruchowo
włączyłam kanał muzyczny. Akurat leciała moja ulubiona piosenka. To znaczy jedna z bardzo wielu ulubionych. Podgłośniłam i odkładając talerz na ławę zaczęłam szaleć po
całym pokoju. Porwało mnie całkowicie. Nawet nie zwracałam uwagi
na to w jakim kierunku zmierzam.
I
to był wielki błąd.
Przygwoździłam
nogą o ostry kant ławy przy okazji rozcinając ją wzdłuż łydki.
Dodatkowo talerz z moim śniadaniem od upadku rozbił się na mnóstwo
małych kawałeczków. Normalny człowiek albo zwijałby się z bólu,
albo poczułby się słabo od widoku krwi. Ale nie ja. Ja zaczęłam
się tarzać po podłodze ze śmiechu. Do salonu wpadł Luke. Widząc
mnie leżącą z zakrwawioną nogą, popatrzył na mnie tylko z
politowaniem i wyszedł. No tak, takie sytuacje u nas w domu to
codzienność. Przyzwyczailiśmy się do tego oboje. W 80% przypadków
ofiarą jestem ja, to chyba jasne... Po kilku minutach ogarnęłam
się i powoli się podniosłam. Sięgnęłam po leżącą na ławie
chusteczkę i ostrożnie przetarłam skórę koło rozcięcia,
ścierając spływającą wciąż szkarłatną posokę. Kiedy
skończyły mi się czyste chusteczki, ruszyłam do kuchni w celu
wzięcia kolejnej paczki, ale całkowicie zapomniałam o rozbitej
porcelanie porozrzucanej koło mnie, więc najzwyczajniej w świecie
w nią weszłam.
-
Ałaaaaa! Znowu! - no i przed chwilą zażegnana śmiechawka come
back. Doskakałam na jednej nodze do krzesła i ciężko na nim
usiadłam.
-
Co znowu zrobiłaś? - usłyszałam zza ściany.
-
Ława zmówiła się z talerzem i przeprowadziły zamach na moje
życie. - poskarżyłam mu się tonem kilkuletniego dziecka, któremu
ktoś właśnie zabrał lizaka.
-
Jejku, ty moja sieroto. I co ja mam teraz z tobą zrobić? - podszedł do
mnie i uważnie przyjrzał się mojej okaleczonej nodze. - Uuuuu...
No to załatwiłaś nam dzisiaj niezły wypad.
-
O czym ty mówisz? - spytałam zdezorientowana.
-
Jedziemy na izbę przyjęć. Trzeba ci powyciągać resztę tych
kawałków i zaszyć rany.
-
Zapowiada się rewelacyjny dzień...
No
więc oficjalnie rozdział pierwszy mamy już za sobą. Mieliście
okazję dokładniej poznać rodzeństwo z wypadku. Jestem bardzo
ciekawa co o tej dwójce sądzicie. Podzielcie się tym ze mną tam
poniżej ;)
Ze
spraw informacyjnych zdecydowałam, że rozdziały będę dodawała
co sobotę. Jeśli ewentualnie coś mi w tym przeszkodzi, będziecie
o tym poinformowani.
I
na koniec bardzo chciałabym podziękować za ostatnie komentarze i
ponad 300 wejść. Nawet nie wiecie jak bardzo one motywują :)
A
na 2015 rok życzę wam dużo wiary w siebie i mocnej siły woli do
spełniania swoich marzeń, bo pamiętajcie, że wszystko jest
możliwe
Do
soboty <3
Z przyjemnością mogę stwierdzić, że jestem pierwsza! ^^
OdpowiedzUsuńPiękne :* Przepraszam... Nie potrafię pisać świetnych komentarzy... Zazwyczaj jak spodoba mi się jakaś książka lub film to potem przeżywam na całego więc wolę zachować swój zachwyt emocjonalny dla siebie, bo jeszcze mnie nie raz zachwycisz :)
Kocham!
/Mint Candy
girl-in-1d.blogspot.com
- Ława zmówiła się z talerzem i przeprowadziły zamach na moje życie. - poskarżyłam mu się tonem kilkuletniego dziecka, któremu ktoś właśnie zabrał lizaka. - to zdanie wygrało życie!!! Znów nie mam zielonego pojęcia dlaczego zabieram się za "komentarzowanie", no ale skoro już zaczęłam to znów postaram się jakoś sensownie dokończyć... No więc powiem tak zakochałam się w Twoich opisach i mogłabym je czytać godzinami... Nieważne czy jest to opis miejsca, postaci czy sytuacji i tak jest to coś cudownego... Przeczytałam tu tyle słów, o których istnieniu nawet nie miałam pojęcia, a to jest plus dla Ciebie bo dzięki czytaniu Twojego bloga się rozwijam więc... Bardzo Ci za to dziękuję... Powiem szczerze, że po części utożsamiam się z Liv, ale jakieś koleżanki w szkole mam więc aż tak źle nie jest... Mimo wszystko jestem w stanie zrozumieć jej sytuację... No i w sumie nie mam aż takiego pecha jeśli chodzi o te wypadki... A co do jej kochanego braciszka... Sama bym nie pogardziła takim rodzeństwem... Marzenia... No nic... Troszkę się rozpisałam więc pora zakończyć... Życzę Ci duuużo weny i dalszych wspaniałych pomysłów... Do soboty! Pozdrawiammm <3
OdpowiedzUsuńANIOŁKU MÓ KOCHANY
OdpowiedzUsuńreakcja na ból - śmiech
ja się pytam: czemu ja tak nie mam? moją reakcją jest skrzywienie twarzowo-łzowe + wiązanka przekleństw, ewentualnie niezidentyfikowany odgłos coś pomiędzy jękiem, wyciem a duszeniem się.
WGL O CZYM JA PISZĘ
Misiaku mój <3 tą dwójkę uwielbiam, czuję, że w tym szpitalu coś się zadzieje ;3
I czekam z niecierpliwością na mojego Horanka, jaką on odegra rolę w tym opowiadaniu i JEJU JARAM SIĘ OK *.*
Jestem ciekawa tego jak dalej Liv będzie dawała sobie radę w szkole, mam nadzieję, ze znajdzie kogoś, dzięki komu będzie jej łatwiej przetrwać.
Btw pon raz kolejny: UWIELBIAM TWOJE OPISY, PO PROSTU JE UWIELBIAM.
No i jaką rolę odegra punk Ashton?
Czekam kochanie na ciąg dalszy i pozdrawiam ♥
Samych sukcesów i pięknych chwil w 2015 i dużoo weny <3
super <3
OdpowiedzUsuńsoł tak,nie rozpiszę się jakoś bardzo becouse widzę iż że już jest nowy rozdział,pod którym napiszę pewnie więcej.a wiec tutaj tylko niedługie wypunktowanie :)
OdpowiedzUsuń1.wiesz,że już ten rozdział czytałam wcześniej (tak ludzi możecie mi kuwa zazdrościć,ma sie te kontakty i urok osobisty) i dobrze wiesz,że byłam w nim kompletnie zakochana ♥
2.liv to ja ja to liv-skąd ja to znam...wstajesz o 5 i nie możesz zasnąć,na dworze jeszcze ciemno jak w dupie itd.ostatnio padam na ryj bez przerwy,ale gdy kładę się spać sen nie przychodzi i leżę godzinami gapiąc się w sufit ._.
3.LUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUKE
4.matko bosko częstochowsko kochano ło jerona lók aka brat-tożto marzenie! powiadasz każdy potrzebuje takiego luke'a-zgadzam się w 1000000000% procentach! koreański jezusie błagam daj mi takiego hemmingsa co rano bd mnie łaskotał i ogólnie mieszkał ze mną (wiem że to jej brat soł to anormalne że bd meiszkać razem + nie am co liczyć na seks bo jak już wspomniałam to jej brat...ale i tak się jaram *O* )
5.liv ma fajnego pecha xd w sumie sama zaczęłam się śmiać xd <333
6.reasumując (tag ja znam takie mądre słowa,jestem w końcu na humanie) kocham ten rozdział i kuwa lecę czytać nexta bo idk co się tam wydarzy a pewnie dużo sie wydarzy bo o jezu :
a)jadą do szpitala a tam zawsze jest ciekawie
b)piszesz to ty a ty zawsze piszesz ciekawie
c)jedzie z nią luke a jak jest luke to JEST KUWA BARDZO CIEKAWIE
kocham <333
Irwin
no i jest Luke ! mój ulubiony człowiek ktory stoi na podium z miliardem innych osób. <3
OdpowiedzUsuńboże ja tez sie czasami smieje jak sobie cos zrobie to żałosne
zawsze chcialam miec brata ktory bylby starszy albo bylbym moim blizniakiem
dzieki mamo dzieki tato nie udalo wam sie nic z tego spelnic za to dostalam mlodszego gowniarza supi ._.
rozdział bardzo fajny lekki wprowadzajacy do opowiadania daję okejkę :D
nie rozumiem why Liv nie ma przyjaciół ale mam nadzieje ze to sie jakos szybciuchno rozwiąże
weny ;)