niedziela, 28 grudnia 2014

Prolog

Ciemno... Wszechogarniający mrok rozjaśnia jedynie blady blask ulicznych latarni migających co chwila przez szyby pędzącego samochodu. O maskę zaczynają rozbijać się coraz gęstsze krople deszczu. Auto mimo wszystko nie zwalnia. Po chwili droga wpada w las. Latarnie pozostały daleko w tyle. Jedynie słabe reflektory pozwalają jeszcze odróżnić asfalt, który staje się coraz bardziej śliski od nieustającego deszczu. Nagle kierowca zauważa ostry zakręt ledwo widoczny w mroku delikatnie rozpraszanym przez dwa cienkie snopy mlecznego światła, ale jest już za późno. Natychmiast przydusza pedał hamulca do podłogi, to jednak nic nie daje. Samochód wpada w poślizg, kierowca szaleńczo walczy z kierownicą, by odzyskać panowanie nad pojazdem. Po chwili auto wypada z drogi. W wyniku siły uderzenia przednia część samochodu wbija się w gruby pień rosnącego na poboczu świerka. Poduszki powietrzne natychmiast wypełniają się sprężonym powietrzem w celu ochrony pasażerów wypadku. Wydaje się, że jest już po wszystkim. Dzięki zapiętym pasom bezpieczeństwa małżeństwo z przodu, jak i dwójka dzieci z tyłu nie odnoszą poważniejszych obrażeń. Wszyscy są jednak oszołomieni. Pierwszy reaguje mężczyzna, odpina się i opuszcza stanowisko kierowcy, by zobaczyć co stało się z dziećmi. Podchodzi do nich i po kolei pomaga wyjść z uszkodzonego pojazdu, po czym sprawdza ich obrażenia. Woła żonę o pomoc. Nikt jednak nie odpowiada. Nagle gęste ciemności rozświetla jasny błysk, po chwili słychać odgłos wybuchu. Przerażony mężczyzna odruchowo odwraca się w stronę jego źródła jednocześnie ciągnąc dzieci w przeciwnym kierunku na bezpieczną odległość. Spod maski samochodu unoszą się płomienie obejmujące coraz większą jego powierzchnię. Mężczyzna uświadamia sobie, że w środku dalej przebywa jego żona. Rzuca się w kierunku wraku. Szarpie się z zablokowanymi drzwiami. W szybie widzi przerażoną kobietę. Słyszy tylko jak ta mówi mu, że go kocha i że ma zaopiekować się ich dziećmi. Zrozpaczony nie zaprzestaje szaleńczej walki, jednak chwilę później kolejny wybuch płomieni oddziela mu drogę do drzwi. Z dali dochodzą go krzyki dzieci. Podejmuje najcięższą decyzję w swoim życiu. Ostatni raz spogląda swojej żonie w oczy, po czym z ciężkim sercem odchodzi zostawiając ją w płonącym samochodzie. Oboje wiedzieli, że to już koniec...   





No i jest. W końcu. Zbierałam się do tego już kilka miesięcy. Padło na dzisiaj.
Na wstępie od razu chciałabym podziękować Jess i Lucy za to, że dręczyły mnie tym tematem. To dzięki wam Słoneczka <3
Prolog może i nie jest jakiś porażająco długi i ciekawy, ale w końcu to prolog. Nie może zdradzać wszystkiego. Mam nadzieję, że chociaż w małym stopniu was zaciekawił :)
W zakładce Bezgraniczni znajdziecie bohaterów, którzy będą się tam stopniowo pojawiać ;)
Zapraszam także do drugiej zakładki, bo tam akurat naprawdę warto zajrzeć.
Myślę, że rozdział pojawi się najpóźniej w niedzielę. Miłego dnia kochani <3