piątek, 15 maja 2015

Rozdział 11

- Możesz mi powiedzieć gdzie byłaś?
Ledwie co zdążyłam wysiąść z auta, kiedy w drzwiach wejściowych stanął nieźle wkurzony Luke. Uważnie obserwował odjeżdżającego szarego Astona Martina, który ruszył z miejsca z piskiem opon, a chwilę później zniknął za zakrętem. Wtedy jego wzrok ponownie zatrzymał się na mnie. Przeszywał mnie nim na wylot. Jestem pewna, że gdyby to było możliwe, przeszukałby mnie doszczętnie w celu poznania wszystkich informacji na temat ostatniej nocy. Jako że nie był jednak w stanie tego zrobić, musiał wszystkiego dowiedzieć się z moich ust. A to oznaczało, że nie odpuści, dopóki nie dowie się tego, czego chce. Wiedziałam o tym, jak nikt inny.
Przed Luke'iem bezpieczniej było nic nie zatajać w takich sytuacjach, bo stawał się nieznośny. Najpierw próbował przez kilka dni się czegoś dowiedzieć, kiedy jednak jego natrętność nie osiągała zamierzonego efektu, zmieniał taktykę. Przestawał się odzywać, unikał jakiegokolwiek kontaktu. Był urażony, nie z tego powodu, że mu się nie udało niczego dowiedzieć, ale dlatego, że nie byłam z nim szczera. Uważał wtedy, że nie liczę się z nim, więc unikał mnie. Znikał z domu na całe dnie bez słowa odzewu. Kiedy jakimś cudem zastałam go w salonie, natychmiast wstawał i bez słowa się z niego ulatniał. Sprawiał, że czułam się sama, bez nikogo, do kogo mogłabym powiedzieć chociaż zwykłe "cześć". Przebywanie w pustym domu stawało się udręką, moim własnym więzieniem, w którym doświadczałam tego, co byłoby, gdyby naprawdę zniknął. To łamało mnie doskonale. Nie umiałam wytrzymać dłużej niż kilka dni. Raz tylko przez tydzień zawzięcie starałam się mu udowodnić, że już mnie to nie rusza, że tym razem się nie dam. On wiedział, że nie dam rady. I ja też to wiedziałam.

Kiedy w końcu dawałam za wygraną, wieczorem przygotowywałam nam po kubku ciepłego napoju, w moim przypadku była to tradycyjnie moja ulubiona orzechowa kawa, w jego - bawarka*. Przychodziłam wtedy pod jego pokój i pukałam, a kiedy słyszałam beznamiętne "Proszę.", otwierałam łokciem drzwi, stawiałam kubki na biurku i przysiadałam na brzegu łóżka, na którym leżał rozłożony. Ręce miał założone za głową, a wzrok skierowany centralnie w sufit imitujący gwieździste niebo. Pomalowała go mama, która obok zwykłej pracy imała się dodatkowo malarstwem. Pamiętam, jak na piąte urodziny dostałam od niej namalowany obrazek Kłapouchego. Do tej pory wisi u mnie w pokoju.
Po kilku minutach ciszy za każdym razem teatralnie wzdycha, przewraca oczami i  pyta "Czego chcesz bezduszna istoto?". Odpowiadam mu wtedy, że przyniosłam bawarkę. To wystarczy, żeby się ożywił. Momentalnie świecą mu się oczy, a na twarzy maluje się dobrze skrywana radość. Wtedy podaję mu ją i w spokoju dopijamy co do ostatniej kropelki. Następnie Luke rozciąga palce, czemu towarzyszy ten charakterystyczny trzask, na co ja mimowolnie się krzywię. Na widok mojej miny zaczyna się śmiać i w tym momencie przestaje zgrywać, a ja mówię o wszystkim, co się stało.
Zawsze istniała też opcja, że o niczym się nie dowie, ale do tego trzeba by było umieć wszystko zamaskować, nie dać niczego po sobie poznać. Ja niestety nie zostałam obdarzona takim talentem przez matkę naturę.
Wiedziałam, że i tym razem już się nie wywinę. Ba, teraz to było niewykonalne. W końcu sam był świadkiem tego, jak wysiadam z jakiegoś obcego auta, które swoją drogą nie mogło mało kosztować. Poza tym patrząc na to, że nie mam znajomych poza Ashtonem, który takiego samochodu nie posiadał, dosyć dziwne było to, że przyjechałam z kimś, kogo nie zna. Coś mi się wydaje, że nie skończy się to bawarką za kilka dni...
- No słucham. - odezwał się ponownie, kiedy znaleźliśmy się już w domu.
- Byłam na imprezie z Ashtonem. Przecież sam mnie namawiałeś, żebym poszła... - zaczęłam, ale momentalnie mi przerwał.
- Tak? To czemu Ashton po dobrych dwóch godzinach dzwoni do mnie, że nigdzie nie może Cię znaleźć? Może się w tłumie zgubiłaś, co? - jego głos balansował na granicy krzyku, jednak ostatecznie pozostawał w obrębie jedynie podniesionego tonu.
- To nie tak... - ponownie podjęłam próbę wytłumaczenia, ale i tym razem nie było mi dane dokończyć.
- A ja myślę, że dokładnie tak. Znikasz bez słowa, zero rozmowy, zero SMS-ów, nawet mu tam głupiej kartki nie napisałaś. Wiesz jak on się czuł? Był strasznie przejęty, w końcu poszedł tam z tobą, poczuwał się za ciebie odpowiedzialny, obwiniał się o to. Ale to jeszcze nic. Całą noc na ciebie czekałem. Godzina po godzinie lecą jak zaczarowane, a ty się nie pojawiłaś. Nie zmrużyłem oka ani na chwilę, działałem już tylko dzięki półlitrowemu kubkowi kawy. Ale czekałem cały czas, myśląc, że może akurat za chwilę usłyszę skrzypnięcie drzwi. I nic. A ty jakby nigdy nic wracasz do domu nad ranem, a co najlepsze wysiadasz z jakiegoś samochodu. - był strasznie zdenerwowany. Jeszcze go takiego nie widziałam. To była ta chwila, kiedy myślami sprawdzałam szafki w kuchni w celu zlokalizowania melisy.
- Nie denerwuj się tak... - i w tym momencie po raz trzeci mi przerwał. Jak ja mam mu cokolwiek powiedzieć, kiedy nie dopuszcza mnie do głosu?
- Jak mam się nie denerwować? Czy do ciebie do jasnej nie dociera, że się martwię o ciebie? - wykrzyczał.
- Posłuchaj mnie w końcu! - podniosłam głos, by powstrzymać jego dalszą salwę wyrzutów. Umilkł, dalej jednak patrząc na mnie zdenerwowanym wzrokiem. - Było tak, że Ashton zauważył bardzo uroczą dziewczynę, więc kazałam mu do niej iść i zagadać. Kiedy poszli, zrobiło mi się słabo, więc poszłam na górę znaleźć jakiś cichy pokój. Byłam bardzo zmęczona, musiałam zasnąć. Obudził mnie jakiś chłopak i zaproponował,że mnie odwiezie do domu. To wszystko, przepraszam, że to tak wyszło. Uwierz mi, nie zrobiłam tego specjalnie, ale sam wiesz, jak reaguję na taką mieszankę dymu i alkoholu. Jeszcze raz przepraszam za zarwaną noc i za wszystkie nerwy. Wynagrodzę Ci to jakoś. - powiedziałam, starając się być jak najbardziej wiarygodną. W sumie to praktycznie wcale nie rozminęłam się z prawdą. Nie skłamałam, pominęłam tylko niektóre mniej istotne fakty... Na szczęście uwierzył, bo po chwili znalazłam się w jego ciepłych ramionach.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz, okay? - powiedział, łaskocząc moje ramię swoim ciepłym oddechem. Na to tylko mocniej ścisnęłam ręce. Kołysaliśmy się tak chwilę, po czym poczułam jak się odsuwa, utrzymując mnie na długości swoich ramion. - A co do wynagrodzenia, to co powiesz na bawarkę wieczorem przez dwa tygodnie? - wyszczerzył się na te słowa. To jest miłość, nie widzę innego wytłumaczenia na taką fascynację zwykłym napojem.
- Cztery dni. - zaczęłam się z nim targować.
- Półtorej tygodnia.
- Tydzień. I ani sekundy więcej. - ucięłam krótko.
- Niech ci będzie marudo. - zaśmiał się i puścił mnie.
Byłam bardzo zadowolona, że skończyło się to tak dobrze. Myślałam, że będzie gorzej. Ale co mu miałam powiedzieć? "Słuchaj, bo jakiś gościu zlecił moje porwanie i teraz jestem uzależniona od chłopaka, którego poznałam wczoraj przypadkiem. To nic takiego, możesz dać sobie z tym spokój."? Ta opcja odpada, nawet nie chcę myśleć, co by się wtedy działo.
Chciałam uwolnić się od wszystkich myśli, chciałam chociaż na chwilę o tym wszystkim zapomnieć. Byłam bardzo zmęczona, chciałam jak najszybciej się położyć i zasnąć. Przeskakując co dwa stopnie, pokonałam schody i znalazłam się na górze. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju na oścież, po czym od razu rzuciłam się na łóżko, chowając głowę w miękkich poduszkach. To uczucie było cudowne. Tak bezkarnie leżeć mogłabym całe życie.
Nagle poczułam, jak łóżko się ugina. Przestraszona szybko zerwałam się do pionu.
- Irwin, przysięgam ci, zginiesz marnie. - powiedziałam srogo, kiedy zobaczyłam, kto był sprawcą mojego zawału.
- Coś mi się wydaje, że to ja teraz powinienem ci grozić. - odpowiedział. Zmierzyłam go dokładnie wzrokiem. Był zmarnowany. Podkrążone oczy, zmęczona twarz. Spod tego wymęczonego oblicza przebijał ten stary, zarezerwowany tylko dla niego szelmowski uśmiech, który rozpromieniał go nieco. Nie był zły tak, jak Luke. Był zatroskany. I to był dziwny widok. Odwzajemniłam jego uśmiech.
- Przepraszam, wtedy ja... - zaczęłam, ale mi przerwał. Czy ja dzisiaj będę mogła coś powiedzieć bez wtrąceń?
- Nie musisz mi się tłumaczyć - zaśmiał się. - Wy, Harvey'owie macie głośne dyskutowanie we krwi. Po prostu następnym razem idziesz z nami. - powiedział luźno.
- Pfff, no chyba nie. Wybacz mi, może i nie jestem staroświecka, ale w trójkąciki to ja nie wchodzę. - zareagowałam natychmiast. Ashton spojrzał na mnie pobłażliwie. Postanowiłam jednak to zignorować. - A właśnie, mów jak tam poszło? - ożywiłam się momentalnie.
- Jak poszło z czym? - spytał, udając zdziwionego.
- Nie tym razem Irwin, opowiadaj wszystko jak na spowiedzi. - powiedziałam, dodając sobie mocy przekonywania przymrużonymi oczami, które miały ucharakteryzować moją minę na wnikliwego detektywa.
- Liv, nie sądzę, żeby to było konieczne. - zaczął się wykręcać. Jego policzki zaszły się lekką czerwienią.
Czy ja dobrze widzę? Ashton się zaczerwienił! Czyli coś jest na rzeczy.
- To źle sądzisz. No mów jak było - przeciągałam błagalnie każdą sylabę, byleby tylko zlitował się w końcu i mi powiedział. - No przecież widzę, że ci się spodobała, inaczej byś nie zachodził teraz czerwienią. - podjęłam po jego braku odzewu.
- Liv, mogłabyś znaleźć kogoś innego do torturowania?
- Mogłabym, ale wybrałam ciebie. - wyszczerzyłam się do niego szeroko. - To chociaż powiedz mi jak ma na imię ta szczęściara?
- Blair... - powiedział powoli, jakby rozkoszując się tym imieniem. Jego wzrok powędrował pod sufit, a na usta wkradł się delikatny uśmiech. Odleciał, no po prostu odleciał.
- Ktoś tu się zakochał... - zachichotałam na widok tego, jak zdezorientowany z powrotem wraca ze stanu rozmarzenia. Nie zdążył jednak nic odpowiedzieć, bo powstrzymałam go gestem ręki. Z klatki schodowej dobiegał głośny odgłos kroków. - Pozwól na chwilę nie interweniować, dobrze? - spytałam, po czym nie czekając na jego odpowiedź, szybko schowałam się za otwartymi drzwiami. Chwilę później do pokoju wszedł Luke, rozglądając się po nim.
- Stary, widziałeś Liv..? - pytająco spojrzał na siedzącego w dalszym ciągu na moim łóżku Ashtona. Zanim zdążył się odwrócić, skoczyłam mu na plecy i chwyciłam się mocno nogami. Luke stracił równowagę i przewrócił się na podłogę, pociągając mnie za sobą.
- Co ty sobie wyobrażałeś? Jak mogłeś mi nie powiedzieć, że on też tu jest?? - zaczęłam obrzucać go zarzutami, siedząc na nim dalej, by nie mógł wstać. - A jakbym zaczęła się przebierać w coś luźniejszego do chodzenia po domu, a ten idiota dalej by tam cicho siedział? Też by ci było do śmiechu? - kontynuowałam mój atak. Ashton zwijał się ze śmiechu na moim łóżku, Luke też o mało co się nie zaszedł. On wiedział, że mój pokój nie jest pusty i nie uprzedził mnie, że mam tam "niechcianego gościa". Przecież gdyby doszło do tego, o czym powiedziałam przed chwilą, chyba zapadłabym się pod ziemię.

- Jak dla mnie możesz to zrobić nawet teraz - zdołał powiedzieć Ashton między salwami śmiechu. Spodziewałam się, że w tym momencie Luke jakoś zareaguje. W końcu był moim bratem i powinien jak każdy normalny brat w takiej chwili spoważnieć, spiorunować Irwina wzrokiem i spowodować tym samym tą niezręczną ciszę, kiedy nikt nie wiedziałby jak się odezwać. Owszem, zareagował. Ale nie tak jak się tego spodziewałam. W ciszy ze srogim wyrazem twarzy wstał, podszedł do niego, po czym rzucił się na łóżko wznawiając przerwany na chwilę śmiech. Leżeli tam obaj, a ja na ich widok załamywałam ręce.
- To tak się za mną wstawiasz? - spytałam podniesionym głosem. Nie miałam już na nich siły, nie wytrzymałam. Również zaczęłam się śmiać, po czym wgramoliłam się po miedzy nich i usiadłam na środku łóżka z podciągniętymi kolanami, opierając się o wezgłowie. Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce nocnej, po czym odblokowałam ekran, na którym pojawiła mi się jedna nieprzeczytana wiadomość od nieznanego numeru.
"To kiedy następny raz?"
Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym zapisałam numer w kontaktach i odpowiedziałam.
"Masz jakieś sugestie?"
Nie musiałam długo czekać na ponowne rozjaśnienie się wyświetlacza.
"Jeszcze nie wiesz na co mnie stać. Zobaczymy się niedługo, bądź gotowa"


***********************************************************
*bawarka - herbata z mlekiem

Cześć Wam.
Oto rozdział.
Taki sobie. 
Miał być lepszy.
Cóż, nie wyszło.
Może ujdzie.
Zmienił się troszkę wygląd bohaterów.
Soł, zapraszam
Enjoy <3

6 komentarzy:

  1. Yeey, jest nowy rozdział! *.* i jest tak bardzo uroczy, że po prostu... ughh... żygam tęczusią (w pozytywnym sensie oczywiście) :D jest w nim Luke, jest Ashton, jest odrobina Niall'a. Jak tu Cię nie wielbić, co? :D to opowiadanie ma w sobie wszystko, co kocham więc to oczywiste że kocham tez Ciebie :3 nie mogę się doczekać kolejnego spotkania Liv i Niall'a. To będzie na pewno ciekawe spotkanie :>
    Pozdrawiam i życzę weny :*
    Forever Yours ♥
    (Znowu z anonima niestety xd)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG
    O M G
    NIE WIEM CO NAPISAĆ,PEWNIE POŁOWĘ TEGO CO MAM DO POWIEDZENIA ZAPOMNĘ JAK TO JA ALE
    JEZUUUUUUUUU *------------------------------*
    TEN ROZDZIAŁ >>>>>>>>>>>>>>
    DWIE RZECZY,KTÓRE WŁAŚCIWIE NIE SĄ RZECZAMI I KTÓRE KOCHAM A MIANOWICIE
    ESZTEN
    LÓK
    SOŁ OD POCZĄTKU
    CENTRALNIE MAM PRZED OCZAMI TAKIEGO WKURZONEGO,JEDNOCZEŚNIE ZATROSKANEGO LUKA PRZED OCZAMI
    STOI TAM,TAKI WIESZ BÓG SEKSU,WSZYSTKO DOSŁOWNIE KRZYCZY BIERZ GO PUKI CHETNY (MIMO,ŻE NIE JEST CHĘTNY,A I JESCZE POZOSTAJE MALUTKI,NIEZNACZĄCY NIC SZCZEGÓLIK,ZE SĄ RODZEŃSTWEM,ALE MOZEMY TO POMINĄĆ)
    I JAK TAK SE GO WYOBRAŻAM TO BROŃ MNIE BOZE ALE AŻ COS MI SIĘ ROBI JERONA *_____________*
    NO WIĘC ASHTON ODJECHAŁ Z NAJALEM A SZKODA BO LICZYŁAM ŻE BLONDAS WYJDZIE Z IRWINA (OKROPNIE TO BRZMI ALE JOLO) A TO DOPIERO BY SIE DZIAŁO :O ♥
    ALE TAK ŁATWIEJ CO NIE HORAN? NAJPIERW DAŁEŚ JEJ NOC PEŁNĄ WRAŻEŃ,KTÓREJ RACZEJ DO KOŃCA ŻYCIA NIE ZAPOMNI (MIMO,ZE JEJ NIE PRZELECIAŁEŚ) A POTEM ODWIOZŁEŚ JĄ I SPIERDOLIŁEŚ
    FACECI
    F A C E C I
    TACY TYPOWI,TACY PRZEWIDYWALNI
    MOJA PANI Z POLAKA ZNANA RÓWNIEŻ JAKO NAJWIĘKSZA FEMINISTKA EVER BYŁABY NIEŹLE ZNIESMACZONA JEGO ZACHOWANIEM
    OGAY NEXT
    LUKE
    LUK
    LU
    L
    O
    OR
    ORG
    ORGA
    ORGAZ
    ORGAZM
    PRZYPADEK? NIE SĄDZĘ!
    NO WIĘC PO KOLEI :
    ODDAŁABYM WSZYSTKO
    WSZYSTKO KURWA
    ŻEBY TAK POSIEDZIEĆ Z NIM W SYPIALNI,PIJĄC KAWĘ
    ALBO ROBIĄC INNE,KREATYWNE RZECZY,KTÓRE DAJĄ NAM UCZUCIE RADOŚCI PODOBNIE JAK KOFEINA
    NA PRZYKŁAD OBEJRZAŁABYM Z NIM THE FIRST TIME BO TEN FILM >>>> I BO DYLAN >>>>
    A POTEM SAMI MOGLIBYŚMY MIEĆ KOFEINOWY FIRST TIME
    I SECOND TIME I KAŻDY KOLEJNY *O*
    NEXT
    JAKBY MNIE PRZESZYWAŁBY WZROKIEM TO BYM UMARŁA TAKŻE SKŁADAM POKŁONY LIV BO JAKIMŚ CUDEM JEST ODPORNA NA JEGO UROK (HMM MOŻE TO TEN NIC NIEZNACZĄCY FAKT,ŻE JEST JEGO SIOSTRĄ I JAKBY ZACHOWYWAŁA SIE JAK JA TO W SUMIE ZACZĘŁABYM SIĘ POWAŻNIE MARTWIĆ )
    OBRAŻONY LUKE PRZYPOMINA OBRAŻONĄ MNIE XD
    ALE I TAK POZDRO,ŻE ZAWSZE POTRAFI TAK DŁUGO WYTRZYMAĆ ;O JA PRĘDZEJ CZY PÓŹNIEJ SIĘ PODDAJĘ I ZACZYNAM NORMALNIE ROZMAWIAĆ
    CPOKO LIV ROZUMIEM CIE W STU PROCENTACH TEŻ POPADŁABYM W DEPRESJĘ GDYBY BÓG SEKSU I PATRON PINGWINÓW PRZESTAŁBY SIĘ DO MNIE ODZYWAĆ I TAK RÓWNIEŻ ULEGŁABYM PRZYNOSZĄC MU HERBATĘ Z MLEKIEM,ALBO KAWĘ,ALBO KAKAO,ALBO WSZYSTKO NARAZ ALBO OGÓLNIE PRZYCHODZĄC TAM Z MINĄ MÓWIĄCĄ RÓB ZE MNO CO CHCESZ (CZEGO ONA OCZYWIŚCIE NIE MOŻE ZROBIĆ BO FAKT FAKTEM SĄ RODZEŃSTWEM) TYLE ZE ZANIM ON COKOLWIEK BY ZE MNĄ ZROBIŁ ( I NIE MAM NA MYŚLI ŻADNYCH ZBOCZONYCH PODTEKSTÓW SEKSUALNYCH ) (JAK SEKSUALNE TO LOGICZNE ŻE ZBOCZONE -,- ) ( NODOBRA MOŻE MAM) (ALE TYLKO TROCHĘ) (TROCHĘ BARDZO) TO NAJPIERW MUSIAŁABYM GO PORZĄDNIE CZYMŚ NAĆPAĆ ŻEBY STRACIŁ ROZUM I PRAWDOPODOBNIE TEŻ WZROK I .... O BOZE ADA WYBACZ MI TEN KOMENTARZ SERIO NW CO ZE MNO NIE TAK DZISIAJ :O
    N E X T zanim zrobi sie jeszcze dziwniej
    "BYŁAM NA IMPREZIE Z ASHTONEM" POWIEDZIAŁA ZUPEŁNIE NORMALNE,JAKBY TO BYŁO NIC
    TAKIE TAM
    WYSZŁAM SE NA IMPREZĘ Z ASHTONEM IRWINEM
    NIC TAKIEGO
    NORMALKA
    PFF
    TO TYLKO ASHTON IRWIN
    KURWA!
    LASIA
    TWOJE CAŁE ZYCIE TO GOAL - NO MOZE POZA FAKTEM,ŻE ZOSTAŁA PORWANA I NAZNACZONA,ALE TO RÓWNIEŻ ZALICZA SIĘ DO NIC NIEZNACZĄCYCH SZCZEGÓLIKÓW,A WŁAŚCIWIE WYSZŁO JEJ AN DOBRE BO HORAN - BRAK KURWA LUKE PRZYJACIEL/SĄSIAD/KOLEGA Z ŁAWKI/KOCHANEK/CZŁOWIEK WYGLĄDAJĄCY JAK STWORZONY PRZEZ TAJNĄ INSTYTUCJĘ GEJÓW PRODUKUJĄCYCH FACETÓW WYŁĄCZNIE DO PIEPRZENIA ASHTON
    ZAZDRO X 50
    EJ OK ZAPOMNIAŁAM O CZYM MÓWIŁAM....
    AAA OK
    PRZEJĘTY LUKE
    PRZEJETY ASHTON
    BOŻE ADRIANNO CO TY KUWA ROBISZ Z MOIMI FEELSAMI ?
    ROZPŁYWAM SIĘ JAK TANIE LODY Z BIEDRONKI
    KUUUUURWA
    SORRY ALE INACZEJ NIE POTRAFIĘ XD TO CO TERAZ CZUJĘ >>>>>>>
    PRZECIEŻ TO JEST NAJSŁODSZA RZECZ JAKA MOŻE SIĘ W ŻYCIU PRZYDARZYĆ
    TWÓJ BRAT I PRZYJACIEL NIE ŚPIĄ CAŁĄ NOC BO MARTWIĄ SIE O CIEBIE - AKA MOJE MARZENIE
    TYLE ZE NIE MAM ANI BRATA ANI PRZYJACIELA (ACH TE SZCZEGÓŁY)
    NIBY BYŁ NA NIĄ ZŁY,NIBY WŚCIEKŁY,NIBY MIAŁ DO NIEJ PRETENSJE ALE

    OdpowiedzUsuń
  3. A L E
    TAK NAPRAWDĘ ON SIE TYLKO KUREWSKO MARTWIŁ
    BAŁ SIĘ O SWOJĄ SIOSTRZYCZKĘ
    CENTRALNNIE PŁACZĘ NIE WIEM CZY ZE WZRUSZENIA,ZAZDROŚCI,FANGIRLINGU CZY CZEGOŚ JESZCZE INNEGO
    TO JAK ONI NA NIĄ CZEKALI CAŁĄ NOC
    NO KURWA !!! NIE NIE MOGĘ
    POTRZEBUJĘ CHWILI NA OGARNIĘCIE SIE WYBACZ

    * A FEW MOMENTS LATER *

    PRZECIEŻ LUCAS ROBERT PINGWIN HEMMINGS ZNANY RÓWNIEŻ JAKO MÓJ MĄŻ NR 346729440 JEST IDEALNY
    I TEN HUUUG *__________________*
    TERAZ TO JA POTRZEBUJĘ MELISY OKAY
    NIE
    IM NOT OKAY
    "PÓŁLITROWY KUBEK KAWY"
    AMATORSZCZYZNA *POWIEDZIAŁA,PIJĄC 4 JUŻ KAWĘ Z KUBKA PRZYPOMINAJACEGO WIELKOŚCIĄ WANNĘ*
    JEŚLI POTRZEBUJESZ MELISY LUCASIE ZAPRASZAM DO MNIE MAM CAŁY ZAPAS (Y)
    *Z CICHĄ NADZIEJĄ LICZY,ŻE MELISA W ODPOWIEDNIEJ ILOŚCI WYSTARCZAJĄCO GO ODURZY *
    TAK LIV TO JEST MIŁOŚĆ I DOKŁĄDNIE WIEM CO ON CZUJE BO JAK KTOŚ PRZY MNIE UŻYJE SŁOWA KLUCZ "KAWA" "KOFEINA" "STARBUCKS" "LATTE" "PIZZA" "OREO" TO TEŻ CZUJĘ PRZEPEŁNIAJACĄ MNIE CAŁĄ RADOŚĆ I MIŁOŚĆ
    I WRACAMY DO....
    .... LIV CO KURWA Z TOBĄ NIE TAK?!?!?!!??!!?
    ASHTON NA ŁÓŻKU
    A S H T O N
    KUŹWA NO!
    I ZNÓW JESTEŚMY W TYM MOMENCIE:
    ASHTON USIADŁ NA MOIM ŁÓŻKU
    TO NCI TAKIEGO
    TO TYLKO ASHTON
    PFFF
    IRWIN W MOIM ŁÓŻKU - NORMALKA
    BOŻE
    CHYBA NIE MUSZĘ MÓWIĆ JAKBY TO BYŁO GDYBY JESS BYŁA LIV
    PRZECIEŻ ON USIADŁ NA JEJ ŁÓŻKU
    Z WŁASNEJ WOLI
    TO JUŻ :
    A. POŁOWA SUKCESU
    B. POŁOWA BRUDNEJ ROBOTY W UPROWADZENIU GO ZAŁATWIONA BEZ BRUDZENIA SOBIE RĄK!
    (TO ZDANIE JEST NIEPOPRAWNE ALE ĆŚŚ )
    JAK ONA MOŻE TAK SPOKOJNIE Z NIM ROZMAWIAĆ
    I JESZCZE SIĘ NA NIEGO WŚCIEKAĆ
    DYĆ TO NIC INO PRZYWIĄZAĆ ( GREY TAK BARDZO) I BRAĆ
    ALBO TYLKO BRAĆ
    ALBO CHOCIAŻ KURWA TYLKO PRZYWIĄZAĆ I PATRZEĆ
    NO BŁAAAAGAM WAS !!!
    WIDAĆ ZE TO FF BO ŻADNA LASKA NA ŚWIECIE NIE SIEDZIAŁABY TAK PO PROSTU OBOK IRWINA OK

    BOŻE MOJE HORMONY TERAZ >>>>>
    ZMĘCZONY NIEWYSPANY IRWIN KTÓRY MARTWIŁ SIE CAŁĄ NOC O NIĄ BOŻE NIE
    NAH
    TO DLA MNIE ZDECYDOWANIE ZA WIELE IM SORRY
    ZA DUŻO TOO MUCH
    "W TRÓJKĄCIKI NIE WCHODZĘ"
    STAP
    ŁEJT E MINET !
    ALE CZEEEEMU :C
    NIE NO NO SZKODA NIE
    NO ALE NO
    ALE KURDE
    TAKI TAM TRÓJKĄT Z LUKEM I ASHTONEM
    BOŻE
    WSZYSTKO CZEGO PRAGNĘ
    NO A PRZYNAJMNIEJ WIĘKSZOSĆ (SZCZEGÓŁŁŁ)
    ILE JA BYM ZA TO DAŁA *o*
    WSZYSTKO OK,ODDAŁABYM WSZYSTKO :O <3
    O CHUJ
    ZACZERWIENIONY
    ZAKOCHANY
    IRWIN
    MOJE EMOCJE >>>>>>>>>>>>>>>>>
    TEN ROZDZIAŁ TO SERIO JAK DZIŚ JAK NA MNIE TO O WIELE ZA WIELE
    *(NIE)LEGALNIE ZMIENIA BLAIR NA JESS*
    I ZNOWU
    SIEDZI Z LUKE I ASHEM NA KANAPIE
    POWTÓRKA Z ROZRYWKI
    PFF
    TO NIC
    TO TYLKO LUKE HEMMINGS I ASHTON IRWIN W MOIM ŁÓŻKU ZE MNĄ MINUTĘ TEMU JESZCZE WSPOMINAŁAM COS TAM O TRÓJKĄCIE NIE NIC TAKA TAM DZIENNA RUTYNA
    "NIECHCIANEGO GOSCIA" OJ JUŻ NIE UDAWAĆ ON ZAWSZE JEST CHCIANY A NAWET JAK NIE JEST TO I TAK JEST
    JAK JA BYM MIAŁA TAKICH KURWA GOŚCI
    ALE NIEEE JA MAM TYLKO JAK JUŻ TO JAKIEŚ PODSTARZAŁE ZNAJOME MOJEJ MAMY KTÓRE ZACHWYCAJO SIE TYM JAK WYROSŁAM MIMO IŻ JESTEM PRZEKONANA,ŻE WIDZĘ JE PIERWSZY RAZ W ŻYCIU A TAKŻE OPOWIADAJĄ O SWOICH CUDOWNYCH SYNACH KTÓRZY WCALE NIE SĄ CUDOWNI,PRZEWAŻNIE SĄ MŁODZI ODE MNIE I UZALEŻNIENI OD GIER KOMPUTEROWYCH (NO DOBRA MOŻE PRZESADZAM ALE....SZCZEGÓŁY )
    NO I NA SAM KONIEC TAK PO ZNAJOMOŚCI PRZYPOMNIAŁAŚ MI,ŻE TO FF JEST O NIALLU HORANIE ZA CO CI DZIĘKUJĘ
    OG FANGIRLING ZALICZONY? ZALICZONY
    ORGAZM ZALICZONY? NAWET 50 ORGAZMÓW
    ZGON BYŁ? BYŁ
    A WIĘC WSZYSTKO ŁADNIE NA PLUS DZIĘKUJĘ,AMEN
    CZEKAM NA NEXTA *_________________*
    AJ LOW JU :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Heeeejoł! Pozwolisz, że pominę część, w której się tłumaczę, bo to już staje się męczące kiedy na każdym blogu muszę pisać to samo i użalać się nad sobą więc... Zabieram się za porządne komentowanie rozdziału <3
    1. Wkurzony Luke = CUDOWNY LUKE (jak w każdej innej wersji, ale to najmniejszy szczegół :D) Jak ja bym chciała mieć takiego kochanego brata, który by się tak o mnie martwił... Chyba byłabym w stanie oddać wszystko, za jeden dzień spędzony z takim kimś jak on! <3
    2. Liv niedobra! Liv niegrzeczna!!! Kłamstwo ma krótkie nogi i w końcu wszystko może się wydać, a wtedy... Oj Luke może być jeszcze bardziej zły i przejęty. I nie wiem czy mam się cieszyć, czy martwić z tego powodu...
    3. AAAAAASHTOOOON!!! <3 Nie wiem co się ostatnio ze mną dzieje, ale gdziebym go nie zobaczyła to po prostu moje serce zachowuje się bardzo dziwnie... No, ale nie o mnie my tu "rozmawiamy" A o co chodzi mi głównie w tym punkcie? O to, że Ashton ma sobie wybić z głowy tą całą Blair i być z Liv gdyż, iż, ponieważ ja uważam, że oni są dla siebie stworzeni...
    5. Chooociaż... Gdyby się tak zastanowić to może i do Niall'a bym się przekonała... No nie wiem, nie wiem... Jak na razie moje serce należy tylko do Ashton'a! (Co jest czymś innym niż dotychczas). Ale powiem Ci, szczerze, że końcówka bardzo mnie zaintrygowała i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Mam nadzieję, że do wstawisz go jak najszybciej! Życzę duuużo weny i dalszych wspaniałych pomysłów!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. aww taki cudowny rozdział <3
    tak uroczo awww <3

    OdpowiedzUsuń
  6. nie no nie wytrzymam !
    dlaczego!? dlaczego ja nie moge miec tak zajebistego brata i tak zajebistego przyjaciela i tak zajebistego przyszłego chłopaka do cholery jasnej !?!?!?!?!
    ludzie no, coś tu jest nie fair no ._.
    Luke jest tak cholernie słodkim i opiekuńczym bratem i do tego najlepszym kumplem swojej siostry że mnie to normalnie aż BOLI no nie... serio wszytko jest tak niesamowicie cudowne ze sprawia mi fizyczny ból (y)
    Ashton i to jego przejęcie też jest rozkoszne no nieeeee T_T można umrzeć przecież...
    Adka oni są idealni serio ;c <333

    OdpowiedzUsuń