sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 8

Co się stało? Zasnęłam? Ale kiedy?
Przecież jeszcze przed chwilą byłam na dole z Ashtonem w kuchni.
Nic nie pamiętam. Kompletnie nic.
Przetarłam powoli oczy i rozejrzałam się dookoła. Leżałam w jakimś ciemnym pokoju. Zamknięta w czterech mrocznych ścianach. Bez widocznej drogi ucieczki. Było mi zimno. Cała się trzęsłam, szczelękając zębami. Podniosłam się, ale momentalnie zakręciło mi się w głowie i z powrotem opadłam na kanapę, na której leżałam. Nie dawałam jednak za wygraną. Wyciągnęłam ręce, żeby się podeprzeć. Zdziwiona odkryłam, że coś przeszkadza mi w wyprostowaniu lewej. Podciągnęłam rękaw koszuli do góry. To, co zobaczyłam, lekko mnie zdziwiło. Zakrwawiony bandaż. Krew? Skąd?
Parapet.
To była moja krew? Tylko co ja wtedy zrobiłam, że było jej tam aż tyle?
A tak właściwie to co ja robiłam w tym pokoju? Nic nie pamiętam. Ale dlaczego? Chociaż jednej rzeczy mogę się na obecną chwilę dowiedzieć.

Spróbowałam rozwiązać zasupłany materiał, ale ten skutecznie stawiał mi opór. Po kilku podejściach zrezygnowałam z tego i rozerwałam go zębami. Pośpiesznie ze swego rodzaju ciekawością zaczęłam go odwijać. Po chwili moim oczom ukazała się rozcięta czymś skóra. Delikatnie starłam rękawem resztę krwi. Szkarłatne linie tworzyły literę N. Cięłam się? Ja? Nie, nie, nie. Przecież to niemożliwe, ja się nie tnę. No to skoro to nie ja, to skąd to się wzięło? Wpatrywałam się w znak, jakbym oczekiwała, że doszukam się w nim odpowiedzi. Tego nie znalazłam, moją uwagę przykuło jednak co innego. Obok litery znajdowała się jeszcze mała kropka. Wyglądała jak po wkłuciu. O co chodzi?
No i podstawowe pytanie. Gdzie jestem i jak stąd wyjść?
Drzwi. Skoro w jakichś niewyjaśnionych okolicznościach się tu znalazłam, to znaczy, że jakoś tu weszłam, tak? Zaczęłam jeszcze raz dokładnie penetrować wzrokiem pomieszczenie, w którym się znajdowałam. Zdecydowanie panujący półmrok nie był mi sprzymierzeńcem. Mimo tego ostatkami sił wytężyłam wzrok i po kilku minutach uporczywego "jeżdżenia" spojrzeniem po ścianach natrafiłam na tak pożądane przeze mnie w tamtej chwili drzwi. Drugi raz podjęłam próbę wstania. Tym razem się udało. Powolnym i cichym krokiem ruszyłam w ich kierunku. Do reszty zmysłów jeszcze nie postradałam, minimalne środki ostrożności pokroju skradania się i uspokajania oddechu jeszcze pamiętam.
Kiedy do nich dotarłam, sięgnęłam ręką do klamki, jednak przed naciśnięciem jej powstrzymał mnie czyjś głos dobiegający zza drzwi.
- Przecież ja jej wcale nie znam! - usłyszałam. Oho, czyli chodzi o mnie. Zapowiada się świetnie.
- Jay twierdzi co innego. - odezwał się drugi głos.
- W nosie mam to, co twierdzi Jay! - Spokojnie człowieku, bo ci jeszcze żyłka pęknie czy coś... Nie no Liv, jesteś genialna. Nie wiesz gdzie jesteś, skąd masz rany na ręce, za ścianą ktoś rozmawia prawdopodobnie o tobie, ale przecież nie obejdziesz się bez sarkazmu.
- Hamuj. Widujesz się z nią nadzwyczaj często jak na ciebie. - Czyli to nie o mnie chodzi. W końcu ja się z nikim poza Ashtonem i Luke'iem nie widuję. A to przecież żaden z nich... Chociaż i tego nie jestem w stanie stwierdzić, bo za nic jestem w stanie rozróżnić głosu. Jedyne, co do mnie dociera, to puste słowa.
-Co?! Spotkaliśmy się trzy razy. I za każdym razem to był przypadek! To nie moja wina, że ta młoda Harvey pojawia się zawsze tam, gdzie ja! - myśli zaczęły rozdzierać moją świadomość. Teraz jestem pewna, że chodzi o mnie. Tutaj nie ma miejsca na przypadek. Błagam, wyjaśni mi ktoś o co im chodzi?
- Daruj sobie szczeniaku. Przypadek, czy nie, jesteś spalony. I ten rudzielec też. - Przepraszam, kto??? Rudzielec? Powie mi ktoś, kiedy się przefarbowałam? Bo nie pamiętam, żeby rudzielce miały blond włosy.
- Ona jest blondynką Shaun...
- O przepraszam, zapamiętam... Albo wiesz co? Nie. Mam na to wywalone. Ona nie jest moim problemem. Ale twoim owszem. Dlatego na twoim miejscu martwiłbym się o to, czy nie stoi teraz pod drzwiami i nie przysłuchuje się temu wszystkiemu, bo dawka, którą jej dali przestała działać jakieś dziesięć minut temu.
Momentalnie odskoczyłam od drzwi jak oparzona. Spanikowałam. Skąd on wiedział? A może nie wiedział? Szybko, ale w miarę możliwości bezszelestnie, rzuciłam się w stronę łóżka. On, kimkolwiek był, okazał się szybszy. Zamarłam wpół drogi słysząc otwierane gwałtownie drzwi.
Nie ruszałam się. Jak dziecko łudziłam się, że mnie nie zobaczy. Nie podziałało.
Już po chwili stał koło mnie. Kiedy zobaczyłam, kim jest, wszystko wróciło.
Szukałam łazienki. Trafiłam na pokój, w którym był. Uciekł. Krew na parapecie już była. A więc rany powstały później. Stałam tam przy oknie i zastanawiałam się, co przed chwilą zaszło. I nagle straciłam świadomość, nie czułam nic. Aż do teraz. Teraz czuję jedynie strach, który mnie wypełnił. Boję się go. Boję się tego, co za chwilę może się stać. Boję się, że zacznie krzyczeć, szarpać, bić..
Ale nic takiego nie nastąpiło.
Spojrzał na mnie wzrokiem bez wyrazu. A może jednak coś pokazywały? Nie umiałam tego stwierdzić, nie widziałam jego tęczówek. Praktycznie nic nie widziałam. Ale jedno mogłam stwierdzić bez wahania. Były tak cudownie niebieskie.
Złapał za moją rękę i wyszedł z pokoju, ciągnąc mnie za sobą. W drugim pomieszczeniu było nieco jaśniej. Na pierwszy rzut oka wyglądało jak zwykły salon. Na środku stał długi narożnik i dwa fotele ustawione przodem do wiszącego na ścianie ponadprzeciętnie ogromnego telewizora. W drugiej części pokoju znajdowała się w rogu lada przeznaczona, jak się domyśliłam po ścianie obstawionej od góry do dołu butelkami, barmana. Na bogato. Nie miałam jednak czasu na dłuższe podziwianie, bo chłopak po chwili wahania skierował się na wyłożoną imitacją ozdobnej cegły ścianę. Przecież wyjście jest w drugą stronę...
Zatrzymaliśmy się. Blondyn wyciągną rękę i przydusił jedną z nich. W ścianie pojawiły się szpary, które z każdą chwilą się powiększały, by przerodzić się w przejście.
Stałam tam jak zaczarowana, analizując to, jak z jednolitej ściany powstał nagle metrowej szerokości wyłom.
- Wejdziesz sama czy mam przygotować jakieś specjalne zaproszenie? - spytał... spokojnie? Dopiero teraz zauważyłam, że stoi cierpliwie i patrzy na mnie z wyczekiwaniem. Czy on właśnie jest dla mnie uprzejmy??
- Och, przepraszam. - bąknęłam cicho i posłusznie przeszłam do następnego pomieszczenia. On wszedł zaraz za mną, po czym zamknął wyglądające z tej strony już normalnie drzwi. Znaleźliśmy się w czymś na wzór garażu połączonego z warsztatem. W sumie to nie wiem, czy to odpowiednie określenie, ale nic lepszego nie przychodzi mi do głowy. Białe ściany, podłoga wyłożona szarymi płytkami. Pod ścianami stały różne szafki i biurka z porozstawianym sprzętem do... Właściwie, to nie wiem do czego. Na jednym stały jakieś fiolki i małe pojemniki przypominające wielkością słoiczki kosmetyczne. Inny obłożony był dziwnymi kluczami francuskimi i innymi narzędziami, które widziałam pierwszy raz w życiu. Nie widziałam większego powiązania pomiędzy poszczególnymi stanowiskami. I znowu nasunęło mi się to dręczące pytanie..
- Co ja tu robię? - spytałam w końcu. Nie wiem, co mnie do tego skłoniło. Może odwagi dodało mi to, że zachowywał się normalnie. Nie tak, jak zawsze wyobrażałam sobie porywacza czy gangstera. To było aż dziwne. Chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie. Od razu uciekłam wzrokiem. Nie przemoże mnie tym swoim spojrzeniem, dopóki nie dowiem się o co w tym wszystkim chodzi.
-To skomplikowane. Bardziej niż ci się zdaje. - powiedział z westchnieniem.
- Jak masz na imię? Bo to, że ty wiesz jak ja się nazywam zdążyłam już wywnioskować. - zapytałam ostrożnie.
- I tak w końcu musiałabyś się dowiedzieć... Niall. - zachowywał się tak spokojnie, emanował opanowaniem.
- No więc Niall... - zaczęłam powoli. - Skomplikowane? Bardziej niż mi się zdaje? A jak ma mi się cokolwiek zdawać, skoro nie wiem kompletnie nic?! NIC! Nie mam pojęcia kim jesteś, dlaczego mnie wcześniej unikałeś, co to była za krew w pokoju, dlaczego w pewnym momencie urwał mi się film, jak ani dlaczego się tutaj znalazłam. Nie wiem dlaczego mam zaniki pamięci, wydaje mi się, że widzę gorzej niż powinnam, prowadzisz mnie przez jakieś tajne przejścia do ukrytego pomieszczenia. I co najlepsze, nie mam bladego pojęcia skąd to się wzięło! - wykrzyczałam mu prosto w twarz, wyciągając w jego kierunku okaleczoną rękę. Byłam w pełni świadoma tego, jakie może to przynieść za sobą konsekwencje. W sumie to nawet na to liczyłam. On uderzy mnie w twarz, a ja momentalnie otworzę oczy i z ulgą stwierdzę, że to tylko moja zryta wyobraźnia, która tradycyjnie funduje mi pokaz z serii koszmarów. I wszystko wróci do normy.
Po raz kolejny moje nadzieje spełzły na niczym.
Oczekiwane uderzenie nie nadeszło, a to wszystko nie okazało się być tylko snem. Dalej stałam na przeciwko blondyna z uniesioną ręką, a on dalej patrzył na mnie cierpliwie.
- No przecież mówiłem, że to skomplikowane... - powiedział, po czym podszedł do biurka z fiolkami. Schylił się do najniższej szuflady i wyciągnął z niej na blat dwie strzykawki.
- To - podniósł pierwszą z nich. - jest tiopental. Zakładam, że właśnie to podał Ci Jay w tamtym pokoju. Wywołało to sen narkotyczny, dlatego masz pustkę. Skutki uboczne to zaniki pamięci i pogorszenie wzroku. Ta z kolei to atropina. Tymczasowo powiększy ci źrenice do czasu, kiedy tiopental nie przestanie w pełni działać. Daj rękę. - powiedział i spojrzał na mnie z wyczekiwaniem.
Jak mam mu dać rękę, skoro nie mam pewności co to rzeczywiście jest?
- No daj, przecież gdybym miał cię zabić, to zrobiłbym to kiedy spałaś.
W sumie to nawet logiczne. A patrząc na moje obecne położenie nie mam nic do stracenia. Zero szans na ucieczkę. Zanim skończę mocować się z tymi grubymi i ciężkimi drzwiami, z łatwością zdążyłby do mnie doskoczyć. Okien tu nie ma, więc ta droga też odpada. Stoję przed faktem dokonanym. Wyciągnęłam do niego prawą rękę.
- Nie ta. - pokręcił przecząco głową. Niechętnie zmieniłam ją na lewą. Wciąż zastanawiałam się nad znaczeniem tych cięć. Niall przyłożył igłę do skóry, po czym delikatnie przebił ją i wpuścił przezroczystą zawartość strzykawki do mojego krwiobiegu. Potem ucisnął mocno to miejsce dwoma palcami i trzymał tak przez dłuższą chwilę, również przyglądając się ranom.
- A więc jesteś już naznaczona...

*************************************************************
Jeśli ktoś tu jeszcze został, to miło.
Przepraszam, miałam dodać informację, że nie dam rady, ale nie dałam rady.
Miałam pewne problemy osobiste, jeżdżenie po lekarzach, kilkudniowe załamanie diagnozą i myślałam, że nic nie napiszę. Ale mi się udało.
Zaczyna się marzec, czyli miesiąc największego nawału w szkole. Od marca również chodzę w soboty do szkoły, dzisiaj zaczęłam. I już w tej chwili widzę, że nie wyrobię się z pisaniem w terminach. Dlatego też znoszę sobotę jako datę wstawiania. To może być sobota, niedziela, ale jak nie dam rady, to również i dopiero za dwa tygodnie. Nie jestem z tego wyjścia zadowolona, ale nie mam na to większego wpływu. Wybaczcie :/
A z tych przyjemniejszych wiadomości, to chciałabym po raz kolejny podziękować za te wszystkie wejścia, których ten blog ma o wiele za wiele, niż bym sobie wyobrażała, oraz za wszystkie komentarze. W znacznej mierze to właśnie dzięki nim rozdział pojawia się już dzisiaj.
I zostałam po raz kolejny nominowana do LBA, odpowiedzi w zakładce "Nominacje". Bardzo dziękuję :)
Trzymajcie się <3

8 komentarzy:

  1. Hey hey hey! I'm first!

    Czy ja ogarnęłam się jako ostatnia, że to nie będzie ZWYKŁE opowiadanie?

    Żarcik!

    Wiedziałam od początku ;)

    A tak w ogóle to... Niall i Liv will be together! They need to!

    Odwala mi dzisiaj, jest nowy rozdział u mnie, który opublikowałam, chociaż jest OKROPNY. Sory za wszystko. Gratuluję nominacji do LBA, czekaj na kolejną :D

    I love you baby!

    ~Mint Candy

    girl-in-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. soł aniołku
    przybywam po tak długim czasie z kolejnym komentarzem by jess irwin-hood
    wiesz,że przeczytałam już wczoraj zaraz po tym jak dodałaś,al za cholerę nie miałam siły już komentować zmęczenie wzięło górę xd
    ale jestem dzisiaj i właściwie tak jest trochę lepiej bo jestem ździebko uspokojona emocje troszki se opadły se i jest se dobrze se
    szkoda tylko bo pewnie nie napiszę wszystkiego co napisałabym wczoraj ale znasz już moją rekację z tt soł ni ma źle
    uwaga ekhem zaczynam
    oczywiście rozdział wygrał Ashton
    nie wiem jak ty to robisz,ale on wygrywa każdy rozdział
    pewnie sobie myślisz co ja teraz pierdole,ale już tłumaczę
    wiem,że nawet go w tym rozdziale nie było nje jestem gupia heloł
    ALE to trzeba spojrzeć na to z mojej perspektywy
    on tam został na tej imprezie
    z blair
    i to powinno ci mówić wszystko
    no bo impreza alkohol fajna dupa
    no sry ale on je punkiem ona jest śliczna są w takim wieku gdzie no edukację seksualną przeprowadza się w praktyce
    także ja wiem czo oni robili nawet jeśli ty tego nie wiedziałaś pisząc rozdział xd
    także po tych silnych argumentach nikt nie może zaprzeczyć iż to właśnie irwin wygrał rozdział AGAIN amen !
    ale ok teraz powaga skupmy się
    jestem zaskoczona ale kurewsko pozytywnie
    tzn ja od razu wiedziałam,że to nie bedzie taki typowy romans jak miliony innych ff że miłosna sielanka love 4ever itd ale coś więcej tylko dalej nie wiedziałam co
    ale to kurwa przeszło moje najśmielsze oczekiwania (a ja na serio mam bardzo śmiałe oczekiwania głównie względem irwina zapamietaj to)
    nigdy NIGDY nie spotkałam się jeszcze z taką tematyką-naznaczeni kuwa pierwszy raz czytam coś takiego i to jest cudowne! ogroooomny plus
    serio cud miód malina i hood (ejjj zrymowało się! :D jestem jebanym poetą! :D )
    jeśli zawsze srałam nie mogąc się doczekać nexta to pomyśl co ja czuję kuwa teraz .____. jestem wyssana z wszelkich emocji chcę tylko wiedzieć co będzie dalej ;o

    OdpowiedzUsuń
  3. po kolei
    liv budzi się w ciemnym pomieszczeniu ,została odurzona jakimiś narkotykami i porwana więc zaś myślę
    KUWA X! ten skurwysyn jest wszędzie!!!! :O
    ale nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
    GORZEJ
    NAJAL !
    N A J A L
    (wyczuj dramatyzm sytuacji)
    mam tyle pytań że o ja jebie
    już wiem jak się czułaś czytając dl ._.
    jedynie mogę przypuszczać co sie stanie ale nawet nie mam pomysłu ;o
    pierwsze i najważniejsze - o co do chuja hooda chodzi z tym naznaczeniem ????
    po co ? czemu akurat ona? co to oznacza? kto jej to zrobił? co się kurwa dzieje,gdzie ja jestem ? :O ja już kuwa nie wiem nic
    NIIIIIIIIIIIIIIIIC a nawet jeszcze mniej ._.
    najpierw myślałam że N jest dla "Niall" teraz myślę że N jest dla "Naznaczona" ale to może być zbyt proste i idk dla czego jest to jebane N .___.
    wgl to chore że ktoś jej to "wyciął" na ręce ok :O
    next
    potem mamy od cholery dziwną rozmowę najala z jakimś gostkiem
    idk kto to kuwa był ale strasznie irytujący ;o lel koleś ogarnij łonowce i zluzuj gumkę z majtek bo zaczynasz szalej krejzolu ty ;o
    ona je problemem najala teraz
    ok
    z problemami najlepiej się przespać ^^
    huehuehuehuehuehuehuehuehue zła jess
    tak czy siak on je taki szorstki
    tzn nie w dotyku
    bo nw jaki jest w dotyku
    ale pewnie mięciutki i delikatny
    jezu co ja pierdole już :O
    chodzi mi że jest wkurwiający no ._. niby troszki miły ale i tak niemiły jeśli rozumiesz co chcę ci powiedzieć ;o
    lel najal zjedz snickersa bo jak jesteś głodny to zaczynasz gwiazdorzyć ;o
    CAL(U)M DOWN I TE SPRAWY
    ogólnie czo to ma być porwał ją a potem zaprowadził do jakieś piwnicy jezu ja bym, sie zesrała że jo zabije :O
    to wszystko jest związane z jej przeszłością ale do chuja o co chodzi :OOOO
    weź kocham takie ff <333 ale nei dają mi one w spokoju żyć ._.
    a wiesz co jest najgorsze? że mam u ciebie fory i hojnie obdarowujesz mnie spoilerami ale to mnie zabija bo teraz jak tak myślę o tym wszytskim na podstawie własnych przypuszczeń tego i poprzedniego rozdziału a także tych 3 cytatów które mi napisałaś to mam ogromne prawo przypuszczać ze Ashton MÓJ ashton je w to wszystko zamieszany i w sumie miałoby to sens nie wiem jeszcze jaki ale trochę dziwne że tak nagle się przeprowadził ,chodzi z nią do klasy,nagle tak ją lubi
    może to że znalazł tą wierzbę wcale nie było przypadkiem
    i jeszcze tak ją przekonywał aby poszła na tą imprezę
    na której ją porwali
    jak on jest w to zmaieszany....
    nie
    będę trzymać się wersji że pieprzy się w jakimś pokoju z Blair
    poza tym teraz myślę ze nawet luke może mieć z tym wszytskim coś wspólnego co jest chore bo on jest jej bratem bliźniakiem i wgl
    jezu złamiesz mi tym serce :O
    ale i tak podoba mi się to
    a może p oprostu mi jebie bo oglądam PLL i doszukuje się drugiego dna we wszystkim i podejrzewam już każdego w tym przypadku nawet pana od matmy bo jest coś za fajny jak na nauczyciele tego przedmiotu ._.
    potrzebuję wiedzieć co będzie dalej
    potrzebuje nexta
    i potrzebuję ashtona
    AMEN
    czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział aniołku :*
    Irwin

    OdpowiedzUsuń
  4. I'm sorry! I'm sorry! I'm sorry!!! Byłam święcie przekonana, że skomentowałam od razu po przeczytaniu, a tu się okazuje, że nie zostawiłam po sobie żadnego śladu! Jeszcze raz bardzo przepraszam i już zabieram się za wyrażania swojej opinii...
    No więc... Po przeczytaniu w mojej głowie pojawiły się tylko trzy czerwone, ogromne litery WTF + znak zapytania... I mówiąc szczerze nadal nie bardzo ogarniam... Liv była na imprezie, zobaczyła krew i nagle znajduje się w jakimś obcym miejscu... W dodatku jest "naznaczona"... Co z Luke'iem i Ashtonem?? O co chodzi w tym, hmmm, "porwaniu"? Dlaczego zamieszany jest w to Niall?? Z każdą chwilą nowe pytanie, na które nigdzie nie mogę znaleźć odpowiedzi! Desperacko potrzebuję kolejnego rozdziału, dlatego chcę sobotę NOW!!! Niestety brutalna rzeczywistość uświadamia mi, że jeszcze całe trzy dni muszę czekać na następną część i to dobija mnie jeszcze bardziej... No, ale jestem pewna, że szkoła zapełni mi całkowicie czas oczekiwania więc nie będzie aż tak źle... Dobra będę już kończyć, bo prace domowe wzywają... Życzę dużo weny, zdrowia przede wszystkim i więcej czasu dla siebie!!! <3 Pozdrawiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. omg omg omg
    WOW
    Świetny rozdział i NIALLL <3<3<3
    Jeja czekam na następny.
    Dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. po pierwsze to czemu ja nie widziałam,że jest ten rozdział?!?
    hę?????
    to jakaś zmowa normalnie :((((
    no trudno
    więc:
    rozdział jest sznigiusznbi oczywiście boski
    ....Zaznaczona(i po tym słowie dostaje zawał)
    kocham kocham kocham <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. OKEJ ONI SIĘ SPOTKALI
    OKEJ, JESTEM SPOKOJNA
    JESTEM OAZĄ SPOKOJU

    ONI SIĘ CHOLERA SPOTKALI ♥ - pierwsza myśl
    co się do cholery tutaj odstawia? - kolejna, do końca rozdziału.
    Naprawdę jestem, hm zmieszana. Nie, podkescytowana?
    Dobre słowo, biorąc pod uwagę że czytam i komentuję dopiero teraz
    ALE O MÓJ BOŻE
    sam fakt Liv i Niall`a, po ich spotkaniach, spojrzeniach.
    Szczerze? miałam wrażenie, jakby tych spotkań i spojrzeń było mnóstwo.
    Każde tak samo intensywne w odczuciach, dla mnie,
    A tutaj dowiaduję się, że to były całe 3 razy.
    pytam, JAK
    ale anyways
    Niall pociął jej rękę i wyrył literę swojego imienia? Co? JAK?
    Szybko odrzuciłam tezę, jakoby Niall byl wampirem, wilkołakiem, coś w ten deseń,
    Ale jak na razie to brzmi jak jakiś szalony naukowiec ok
    Naznaczona.
    Okej.
    Okej.
    OMG O CO CHODZI
    soł kocham mocno, idk czy wgl to przeczytasz, ale anyways, lece dalej xx

    OdpowiedzUsuń
  8. O CO TU DO CHUSTECZKI ŚWIĘTOJAŃSKIEJ CHODZI?!!?!?! (co? newermajnd)
    CO TO WGL MA WSZYSTKO ZNACZYC
    JAKIE NAZNACZENIE
    JAKI JAY
    JAKIE PRZYPADKOWE SPOTKANIA
    JAKIE STRZYKAWKI
    JAKIE KUŹWA MAJACZENIE
    JAK COOOOO
    ?!?!?!?!?
    NIE ROZUMIEM ZA CHUJ OK PA
    OK ._.
    SUPER (y)

    OdpowiedzUsuń