niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 13

Jechaliśmy w miarę spokojnie. Drzewa za szybą uciekały niczym gonione wiatrem. Ale to nie one, tylko my mknęliśmy wśród nocy, zostawiając wszystko daleko za sobą. Jedynie gwiazdy dorównywały nam kroku. Tak jakby ścigały się z nami w pogoni za księżycem, który rozpraszał ciemność nocy swoim srebrnym blaskiem. Z radia leciały powolne nuty jakiejś starej piosenki. Było nawet przyjemnie. Nie mówiliśmy za wiele. W zasadzie to jechaliśmy w kompletnym milczeniu, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. Siedziałam z głową opartą o szybę i wpatrywałam się w niebo. Czułam się zupełnie jak jeszcze kilka minut temu na moim parapecie. Z tą jedną różnicą, że nie byłam sama.
Siedział obok mnie. Słyszałam jego spokojny oddech. Siedział wyprostowany z wzrokiem skierowanym na drogę, choć kątem oka zauważyłam, że od czasu do czasu zatrzymuje go również na mnie. Wtedy na jego ustach ląduje delikatny uśmiech i z powrotem powraca do poprzedniej pozycji. Jego rozwiane włosy pozostawały w artystycznym nieładzie. Co chwilę podnosił rękę i przeczesywał je palcami, jakby bał się, że nie są już tak idealnie nieidealne.Wtedy to ja uśmiechałam się pod nosem. On chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, że to robił tak często.
- Nie przeszkadza ci ta muzyka? - usłyszałam jego głos przerywający moje rozmyślania.
- Nie - uśmiechnęłam się delikatnie. - choć nie powiedziałabym na pierwszy rzut oka, że taka osoba jak ty będzie słuchała takiej muzyki. - powiedziałam, na co się zaśmiał.
- Taka osoba jak ja czyli jaka? - spytał chytrze.
- No wiesz... - zaczęłam, czując jak krew napływa mi do policzków. - Przepraszam, nie powinnam nikogo powierzchownie oceniać, zapomnijmy o tym, dobrze? - wybrnęłam, chcąc ocalić resztki godności.
Nie odpowiedział mi, ale pokręcił tylko z nutką niedowierzania głową, ciągle śmiejąc się pod nosem. Szybko odwróciłam głowę, chcąc maksymalnie ograniczyć nasz kontakt. Jedyne co udało mi się tym osiągnąć, to jego jeszcze głośniejszy śmiech.
- Urocza jesteś jak się tak peszysz. - stwierdził, na co ja oczywiście jeszcze bardziej poczerwieniałam. - Daj spokój, i tak się przede mną nie schowasz Liv - podjął, widząc moją reakcję. Spojrzałam na niego wilkiem, ale ten zdążył już ponownie wpatrzyć się w widok przed sobą.
- Raczyłbyś mnie uświadomić dokąd jedziemy? - spytałam po kilku minutach ciszy przerywanej jedynie lecącą wciąż muzyką i przyjemnym szumem opon.
- Jesteśmy już blisko, trzeba zrobić dobre wejście - mrugnął do mnie, po czym przełożył jedną dłoń na drążek, puścił pedał gazu, mocno i zdecydowanie wcisnął sprzęgło, przerzucił na siódmy bieg, zwolnił sprzęgło i ponownie przycisnął gaz. Zrobił to szybko i płynnie, czemu towarzyszył charakterystyczny dźwięk przełożenia. Teraz zmienił sposób jazdy. Wskazówka prędkościomierza jednostajnie przesuwała się w prawą stronę, obrotomierz nie pozostawał dłużny. 4000 obrotów dawało o sobie znać drapieżnym rykiem silnika. Mimo tego, że jechaliśmy w granicach 190 km/h,nie czuło się tej prędkości. Jedyne, co potwierdzało nieomylność wskazówki był rozmazany obraz w szybach. Poruszaliśmy się po opustoszałej obwodnicy prześcigając czas. Brak innych samochodów na drodze sprawiał, że mimowolnie czułam się pewniej, choć gdzieś tam wiedziałam, że nic się nie stanie. Dla niego taka prędkość to zaledwie spacerek, to było jasne. Mimo wszystko czułam jak skoczył mi poziom adrenaliny. Zawsze z podziwem i utęsknieniem oglądałam te wszystkie filmy, gdzie piękne i piekielne samochody mkną ciemną nocą przecinając powietrze. Teraz sama mogłam tego doświadczyć.
Przyjemność z jazdy nie mogła jednak trwać wieczne. W pewnym momencie Niall zwolnił - co nie oznacza, że jechał wolno - i skręcił w jedną z uliczek odchodzących na stare lotnisko, które od wielu lat pozostawało zamknięte. Ciekawiło mnie dlaczego akurat to miejsce wybrał. Jednak po pokonaniu kilkuset zawiłych metrów otrzymałam odpowiedź. Przed nami ukazały się setki samochodów, część z nich ustawiona była wzdłuż linii wytyczając granice toru, inne ustawione były grupami. Biły od nich łuny neonowych diod umieszczonych pod podwoziami, od których bił jaskrawy blask, przy okazji odbijając się na błyszczącym lakierze pokrywającym sąsiadujące modele. Część z nich miała podniesione maski, przy których stali właściciele rozmawiając ze sobą, oraz dziewczyny, które pochylone nad silnikiem, polerowały ścierkami odsłonięte elementy. Miejsce to już na pierwszy rzut oka świeciło ogromnymi pieniędzmi. Wszechobecny negliż sprawił iż poczułam się bardzo nieswojo. Te wszystkie dziewczyny okryte w zasadzie skrawkami ubrań przechadzały się bajeranckim krokiem po padoku. Nie wiem jakim cudem utrzymywały się na nogach. Nie byłam w stanie dopatrzyć się ani jednej, która nie dodała sobie minimum dziesięciu centymetrów. Jak na ironię, o ile ubrania miały skrajnie skąpe, na twarzy każdej z nich widniała ogromna warstwa makijażu. Ilość nałożonej na ciało sztucznej opalenizny miała im chyba zapewnić ochronę przed chłodem nocy. A była już niemal północ.
Chłopak pokierował swoje białe Audi na lewą granicę, mijając przy tym wszystkie zgromadzone tutaj samochody i ustawił się na odosobnieniu w mroku cienia rzucanego przez gęste drzewa rosnące przy lotnisku. Zgasił silnik, po czym odwrócił się w moją stronę.
- Nie wyglądasz na jakąś szczególnie zaskoczoną. - stwierdził trochę zdziwiony z nutką zawodu, ale i podziwu w głosie.
- Bo nie jestem - rzuciłam tylko i wysiadłam z samochodu. Niall również wyszedł, okrążył auto i w jednej sekundzie znalazł się centralnie przede mną.
- Zdajesz sobie sprawę z tego gdzie jesteśmy? - zapytał. Kiwnęłam tylko twierdząco głową, na co ten podjął. - Czyli wiesz jak to wszystko wygląda. Wystarczy, że będziesz zgrywała zimną i niedostępną i trzymała się mnie. - dopowiedział z błyskiem w oku.
Ruszyliśmy w stronę centrum lotniska. On w swojej skórzanej kurtce, którą wyciągnął z samochodu, ja w mojej luźnej koszulce. Mimo tego nie było mi chłodno. Sam widok tych wszystkich półnagich dziewczyn sprawiał, że robiło mi się trzy razy cieplej. I choć wiedziałam, że będę się bardzo wyróżniać, nie upodobniłabym się do nich ani na chwilę, nawet gdybym miała taką możliwość. Poza tym przywykłam już do tego, że jestem inna. Tym razem jednak zamiast ignorancji spotkało mnie wręcz niekomfortowe zainteresowanie. Każdy, kogo mijałam zatrzymywał na mnie nachalnie wzrok. Jedni byli zdziwieni, inni patrzyli z zaciekawieniem. Zdarzały się osoby, które na mój widok prychały z pogardą. Kilka razy miałam również dziwne wrażenie, że zawieszony na mnie wzrok zszarpałby ze mnie ubranie, gdyby tylko miał taką możliwość. Oczywiście większość tych ludzi to byli faceci... Starałam się jednak utrzymywać wizerunek, który nakazał mi przybrać Niall i nie zwracać na nich większej uwagi. Szłam z nim niemal ramię w ramię pewnym krokiem z podniesioną głową i wysuniętym delikatnie podbródkiem, zimnym spojrzeniem i zarozumiałością wypisaną na twarzy. Poczułam się znacznie pewniej. Muszę to jeszcze kiedyś koniecznie wykorzystać.
Kilka minut później kluczyliśmy już między samochodami, kierując się w stronę toru. Niall, ujrzawszy kogoś w tłumie, uśmiechnął się zadowolony, chwycił mnie za rękę i energicznie ruszył w jego kierunku, ciągnąc mnie za sobą.
- Hazza, stary, miło cię widzieć. - powiedział do wysokiego chłopaka w jego wieku. Miał długie kręcone włosy i nagie ramiona pokryte labiryntem tatuaży. Jak większość osób w tym miejscu. Przywitali się energicznie, po czym wzrok bruneta skierował się na mnie.
- No no no Horan, a kogo my tu mamy? Niezła z niej laska. - mruknął, w dalszym ciągu lustrując mnie wzrokiem. Zauważyłam, że Niall gwałtownie się spiął. Widząc to, chłopak parsknął śmiechem. - Spokojnie Horan, bo jeszcze ci żyłka pęknie. Za grzeczna jak na mój gust. - dodał rozbawiony.
- Liv, to jest... - zaczął blondyn, jednak jego znajomy mu przerwał.
- Chyba umiem się przedstawić, nie? - spytał sarkastycznie, po czym zwrócił się do mnie. - Harry, ale możesz po prostu Hazza, wszyscy tak do mnie mówią. - powiedział, mrugając porozumiewawczo, po czym wyciągnął do mnie rękę. Uśmiechał się przy tym serdecznie, co wywołało pojawienie się kilku uroczych zagłębień na jego twarzy.
- Livianne, miło mi. - podjęłam, ściskając jego dłoń.
- Taaak, zdecydowanie jak na mnie za grzeczna. - zaśmiał się, na co stojący w dalszym ciągu obok mnie Niall obrzucił go gromiącym spojrzeniem. - Ale chyba nie przyszliście tu po to, by słuchać o moich upodobaniach. Kogo dzisiaj obstawiasz poza swoją dziewczyną? - podjął po chwili. Słysząc to, tym razem to ja parsknęłam śmiechem. Dziewczyną, nie w tym życiu.
- Hamuj Styles. Nie tym razem, dzisiaj obstawiamy tylko widownię. Załatw nam jakąś porządną maskę. - powiedział Niall do Harry'ego, na co ten odwrócił się do stojącego obok chłopaka i powiedział mu coś na ucho, po czym ponownie zwrócił się w naszym kierunku. - Mówisz i masz. Trzeci sektor, srebrne Porsche. Rey was zaprowadzi.
Po chwili pojawił się rzeczony chłopak, który zaprowadził nas we wskazane miejsce. Tak jak powiedział Harry, znaleźliśmy się koło srebrnego auta. Miejsce to było na ostatnim zakręcie, skąd idealnie widać było metę, jak również pozostałe fragmenty toru. Niall oparł się o maskę, po czym powiedział, żebym zrobiła to samo.
- To tak według ciebie spędza się prawdziwy piątkowy wieczór? - spytałam, nawiązując do tego, o czym zapewniał mnie przed domem. W duszy byłam zachwycone, jednak nie dawałam tego po sobie poznać. Dalej zgrywałam tę oschłą.
- Oj już nie udawaj, przecież i tak wiem, że ci się to podoba. - spojrzał na mnie pewny siebie.
- Skąd ten pomysł? - nie odpuszczałam, choć trochę podłamał moją stanowczość.
- Twoja mina, kiedy zobaczyłaś halę. Ten wzrok pełen pasji, kiedy przechodziłaś obok każdego z nich. To wręcz błagalne pytanie, czy dam się przejechać wszystkimi... To było bardziej niż łatwe do stwierdzenia, że kręcą cię te tematy. A utwierdziłaś mnie w tym dzisiaj. Nie każda dziewczyna siedzi spokojnie z błyszczącymi z radości oczami w pędzącym dwieście na godzinę samochodzie po nocy z obcym kolesiem za kierownicą. Proszę cię, nawet jeśli próbowałaś to jakoś ukryć, to muszę cię rozczarować, nie udało ci się. - podsumował, patrząc z satysfakcją jak z każdym jego słowem mina mi rzednie, a pewność ulatuje niczym dym z papierosa. Rozgryzł mnie.
- No dobra, tu jest idealnie! - niemal krzyknęłam, uwalniając całą moją radość i podekscytowanie.
- Ufff, strzelałem. - odetchnął z ulgą, teatralnie ocierając czoło, na co dostał łokciem w bok.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, wymieniając nasze uwagi dotyczące poszczególnych samochodów od strony technicznej, jak również i wizualnej. W większości przypadków mieliśmy podobne zdanie, choć kilka razy nasze racje się rozbiegały, a każde z nas uparcie broniło swojego zdania. Kilka minut później na linii startu ustawiło się czterech ochotników, którzy już za chwilę mieli sprawdzić się na torze. Przed nimi ustawił się Harry, który pokrótce wyjaśnił zasady, co było prawdopodobnie zbędne, po czym podszedł kolejno do każdego, zbierając od kierowców po zwiniętej rolce banknotów. Teraz już rozumiałam o co chodziło mu wtedy z obstawianiem. Jest bukmacherem, przyjmuje zakłady.
- Jak myślisz, o ile jadą? - spytałam z zaciekawieniem przyglądając się całemu procederowi.
- Oni? Co najwyżej po patyku od łebka. To niższa klasa. Przy moim Audi ich tempo to zaledwie spacerek. - powiedział z nutą wyższości w głosie.
Przewróciłam na to jedynie oczami i cierpliwie wyczekiwałam na start. Obstawiliśmy z chłopakiem naszych faworytów. Po chwili na środek wyszła starterka. Podniosła ręce do góry i rozpoczęła odliczanie. W tym momencie rozpoczęła się walka silników, które przekrzykiwały się jeden przez drugi, warcząc przy każdym najmniejszym dociśnięciu gazu. Wraz z końcem odliczania, dziewczyna opuściła dłonie do ziemi i jak na zawołanie stojące na starcie samochody ruszyły w szaleńczą pogoń. Z wielką pasją uważnie śledziłam ich drogę. Kiedy wpadli w ostatni zakręt, przy którym siedzieliśmy, poczułam mocne uderzenie powietrza, któremu towarzyszył głośny ryk dobywający się spod czterech masek. Następnie wyjechali na ostatnią prostą prowadzącą do mety. Jechali dosyć równo, jednak model wytypowany przeze mnie na kilku końcowych metrach wysunął się nieznacznie, czym zarobił sobie pięć patyków.
- Hah, mówiłam ci, że ten twój gruchot nie ma z nim szans! - krzyknęłam, zeskakując na asfalt.
- Może to ty powinnaś zostać bukmacherem, co? - spytał z grymasem i również zszedł z maski. Trochę go rozumiałam. W końcu siedział w tej branży już jakiś czas, a przegrał zakład ze zwykłą dziewczyną. Przez chwilę zrobiło mi się go trochę szkoda...
Przez chwilę.
- Choć, muszę coś załatwić. - przerwał moje zamyślenie, przywracając mnie na ziemię. Skinęłam głową i ruszyłam za nim.
Tym razem szliśmy o wiele dłużej. W końcu zatrzymaliśmy się przed jakimś budynkiem. Po miejscu, w którym się znajdowaliśmy wywnioskowałam, że służył kiedyś jako biuro bądź coś podobnego związanego z administracją i obsługą lotniska. Wtedy Niall odwrócił się i mocno złapał mnie za rękę.
- Poczekaj tu, za chwilę wrócę. Nigdzie się stąd nie ruszaj, i staraj się nie rzucać w oczy.
- To będzie trudne w tych ubraniach... -wymruczałam pod nosem, ale widząc jego poważne spojrzenie, westchnęłam tylko i potwierdziłam, że zrozumiałam.
Ciekawiło mnie to, po co tam poszedł. Widziałam, że za drzwiami stało dwóch ochroniarzy, którzy przepuścili go dopiero wtedy, kiedy pokazał im jakiś kwit wyciągnięty z wewnętrznej kieszeni jego skórzanej kurtki. Potem drzwi się zatrzasnęły i więcej nie widziałam już nic. Stanęłam pod ścianą i oparłam się o nią plecami, rozglądając się dookoła. W pewnej chwili dostrzegłam jakąś zakapturzoną postać, która zmierzała w stronę tego budynku. Szybko zerwałam się i schowałam za rogiem tak, by być dla niego niewidoczną. W końcu miałam się nie rzucać w oczy, więc chyba lepiej będzie jeśli mnie nie dostrzeże.
Podejrzany typ szybko pokonał dystans i już po chwili znalazł się za drzwiami. Odetchnęłam z ulgą. Nie zauważył mnie. Mimo wszystko pozostałam w tym samym miejscu, w razie gdyby nagle się rozmyślił i wyszedł. I tym razem nie dane mi było dużo czasu na wytchnienie. Niecałe dwie, może trzy minuty po jego wejściu rozległ się głuchy huk, wytracony trochę przez masywne mury budynku. Zdezorientowana i jednocześnie przestraszona, momentalnie przylgnęłam do ściany, chcąc możliwie jak najbardziej wtopić się w tło. Obawiałam się jednak, że zdradzi mnie hałas z klatki piersiowej. Bicie mojego serca było niemal jak echo wystrzału, który musiał mieć miejsce w jednych z pomieszczeń na piętrze. I właśnie w tym momencie dotarło do mnie, że w środku jest Niall.
Kolejny już zastrzyk adrenaliny spowodował, że mimo drżących nóg i łomoczącego serca wychyliłam się zza rogu. W tej samej chwili drzwi gwałtownie się otworzyły i ze środka jak strzała wypadł blondyn. Spostrzegł mnie, chwycił za rękę i zaczął biec w stronę samochodu, ciągnąc mnie za sobą. Zdyszana ledwie nadążałam podnosić nogi. To był ten moment, kiedy dziękowałam sobie w myślach, że wzięłam płaskie buty. Po drodze dopadliśmy jeszcze Harry'ego, któremu Niall pośpiesznie powiedział kilka słów do ucha, by nikt więcej nie mógł dowiedzieć się o co chodzi, po czym podjął przerwany bieg, nieomal mnie przy tym nie przewracając. Kiedy już znaleźliśmy się przy samochodzie, kazał mi natychmiastowo wsiąść, a gdy to zrobiłam, zapalił silnik i szybko opuścił teren lotniska.

*******************************************
Ta dam!
Kto jak zwykle wszystko zawalił? Ja :)))
Trzy tygodnie. Tyle mnie tu nie było. To wręcz tragiczne. Choć z drugiej strony nie tylko ja kończę rok i wgle. Aktywność czytelników również spadła, ale to o tej porze zrozumiałe. Pewnie gdybym nawet dodała dwa tygodnie temu, to nikt by tego nie przeczytał z braku czasu.
Wiele razy próbowałam coś napisać, już siadałam do komputera, ale momentalnie nie umiałam niczego ubrać w słowa. Ba, ja nawet nie wiedziałam jak się nazywam. W czwartek podjęłam się po raz kolejny i wiecie co to przyniosło? Przez cztery godziny siedziałam non stop i napisałam tylko to do pierwszego krótkiego dialogu. W takich chwilach odechciewa się żyć :))
I w takiej też chwili pojawiła się Agnes, która ratuje wszystko. Bardzo dziękuję aniołku, gdyby nie ty, to tego rozdziału pewnie nie byłoby do tej pory. Sam pomysł na rozdział również przyszedł mi dzięki Tobie, więc nietaktem byłoby nie zadedykować Ci tego rozdziału, co właśnie czynię. Wiem, że może ten strzał to jeszcze w zasadzie jedno wielkie "wtf", ale w następnym rozdziale się trochę rozjaśni :D
Po kolejnych sześciu godzinach pisania powstało to. Wena magicznie wróciła i czerpałam największą przyjemność z pisania jak do tej pory. Co automatycznie przekłada się na długość rozdziału, który jest jak do tej pory najdłuższy. Ale tak to jest, jak pisze się o czymś, co się kocha ^^
Pojawiły się dwa nowe wpisy w bohaterach. ;)
Mam nadzieję, że wyszło znośnie.
Enjoy <3

6 komentarzy:

  1. Heeeeeello!!! Ja wiem, że Ty mnie już pewnie nienawidzisz i ja to szczerze rozumiem, ale śmiem po raz kolejny powtórzyć, że KOCHAM TWOJE OPISY!!! No dosłownie chłonę każdy wyraz, a nawet literkę z osobna! Jak Ty to robisz dziewczyno?! W ogóle mam taki mętlik w głowie i chcę Ci tyle przekazać, a nie wiem od czego zacząć i jestem pewna, że wyjdzie to tak chaotycznie... No nic jakoś się muszę za to zabrać...
    1.) Już wcześniej wspomniane opisy... No po prostu mistrzostwo świata!!! Ty jesteś lepsza od samego Sienkiewicza!
    2) Da się zauważyć, że ten rozdział był pisany z taką pasją jakiej jeszcze nie widziałam!!! Szczególnie po jego długości, ale też... po opisach... (Coś czuję, że po tym komentarzu mnie znajdziesz i zabijesz, albo będziesz torturować...)
    3) HARRY!!! Jak tylko zobaczyłam ten gif to po prostu myślałam, że będzie zgon na miejscu... Ma szczęście, że powiedział, iż Liv jest dla niego za grzeczna... Bo jakby tak nie powiedział to... Policzyłabym się z nim... :D
    4) Czytając ten rozdział przypomniały mi się Twoje słowa, że nie będę czytać Twojego opowiadania, że już po pierwszym czy drugim rozdziale mi się nie będzie podobało... Muszę powiedzieć, że bardzo się myliłaś... Kocham to opowiadanie chyba jak żadne inne... Jak dla mnie jest ono perfekcyjne w każdym calu. Jest nieprzewidywalne, nie wiesz czego masz się spodziewać w kolejnym rozdziale. Jest oryginalne! JEST CUDOWNE!!!
    No i tak jak myślałam połowę z tego co chciałam Ci przekazać już zapomniałam... Mam nadzieję, że taka ilość informacji i moich opinii Ci wystarczy, a ja obiecuję, że postaram się pod następnym rozdziałem sklecić coś lepszego! Pozdrawiam Cię serdecznie, życzę dużo weny i do następnego! <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. już pierwszym zdaniem mnie wkurwiłaś serio o.O
    jak jak to jest do Anielki świętej możliwe, ze te opisy są takie idealne?! no jak?!
    no przecie to jest aż niedorzeczne o.o

    Niall jakiś ty cudowny *O* to zawstydzanie dziewczyny jest takie urocze i mimo że się nie przyzna to jest to dla niej tak mega świetne że o jezu (raz ino coś takiego przeżyłam i o bożeeee, nie ważne co to kogo obchodzi xD)
    jak już mówiłam wyrażam jedno wielkie CO KURWAAA?!!! odnoście białego audi i odnośnie wyścigów samochodowych i o jezusie chystusie ! nie po prostu nieee! zostawmy to bo sie rozchoruję...
    HARRYYYYYYYYYYYYYYYYYYY *____________________________* O MÓJ JEZU TAKKKKK ASDFGHJKL MÓJ HAZZUNIA JEST I TUTAJ I O JEJKKKKU JAKIŻ ON CZUDOWNYYY *o* no zgon przecie no zgon ! :D

    i teraz najważniejsze

    o
    co
    ci
    cholera
    jasna
    chodzi
    z
    tym
    strzałem
    ?!
    ja rozumiem, akcja musi byc, trzeba kogos zabic, musi byc mindfuck
    ale NAJAL>!?
    po co on tu jest wplątany
    (bo może to fanfiction o nim Agnes?)
    nie no ale jak to po co dlaczego i ktoooo!?
    nie no Adka ja to przez ciebie zwariuję no.
    nie dość że opisy masz zajebiste to jeszcze więcej mi tych tajemnic jebnij to bede szczęśliwsza wiesz?

    dziękuję za dedykację o jeeejku jesteś kochana ale serio nie musiałaś miś... <33
    kocham cię strasznie, polecam się oczywiście na przeszłość i mam nadzieję że mu to wszystko wyjaśnisz bo jedyne co mam teraz w głowie to to twoje 'WTF'
    weny życzę mega i do następnego. czekam z niecierpliwością. :D

    wykorzystam może okazję chociaż i tak nikt pewnie nie zajrzy :) ale jak coś to zapraszam do mnie :D
    http://lead-me-not-into-temptation.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. BADUM TSS KOLEJNY ZNAK ŻYCIA NIEJAKIEJ LUCY :D
    jestem w końcu wolna, mam wszystko za sobą i spokój na kolejne dwa miesiące ( BOŻE JAKIE TO CUDOWNE ) soł walczę z moimi wszystkimi zaległościami na blogach.
    I O MÓJ BOŻE ADZIU MOJA KOCHANA

    tak, masz zajebiste opisy i style itp, ALE
    WYŚCIGI, AUTA, W TYM W SZYSTKIM NAJAL>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    Boziu kochany, niebo niebo niebo :')
    a) naprawdę czytając cały rozdział, czuje się, że pisanie go sprawiło Ci wyjątkową przyjemność, wszystko tworzy idealną harmonijną całość, aż sie ,można zarazić tą twoją pasją *>*
    b) fangirlująca Liv na tych wyścigach >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    so cute ;3
    c) Heri się pojawił *.* oh God,
    Liv dla niego za grzeczna, ale śmiem twierdzić, że dla Niall`a idealna *-*
    d) to Audi>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>.
    a to Audi z Najalem w srodku >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    MATKO BOSKO KOCHANO ILE WSPANIAŁYCH RZECZY MOŻNA ZROBIĆ Z NAJALEM W TYM SAMOCHODZIE *__________*
    jeździć, i i i w ogóle... :3
    e) i w końcu
    JAKI KUWA STRZAŁ
    JAKI STRZAŁ
    J A K I S T R Z A Ł ?
    szczerze to byłam jak: OMG NAJAL, LIV ZADZIERAJ KIECE I LEĆ PO NIEGO
    ale gdy już przeczytałam że blondyn stamtąd wybiegł, ulga życia, trust me.
    and now, I wanna know what the hell happend?
    przypuszczam, że ktoś sobie znowu upatrzył Liv i Niall`a na cel, aka cała ta woah historia siedząca w twojej główce ( a którą pragnę w całości poznać), ale właściwie, w takim razie Harry także powinien o tym wiedziec, skoro Horan mu coś powiedział.
    A nie wydaje mi się, żbey wiedział.
    tzn nie wiem, ale...
    UHHHH JA I MOJE SPEKULACJE <<<<<
    anyways
    kocham Cię Adziu, tęskniłam za tobą i twoimi opisami, dialogami i stylem ♥
    pozdrawiam gorąco, ściskam i całuję :3
    weny takiej jak przy piasnaniu tego cudeńka, aniołku ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Osz ty! Jeszcze raz powiesz, że coś zwaliłaś, to normalnie noooo!!!!!
    Rozdział jest po prostu cudowny.
    Niall jest taki słodki i wgl...
    Jednak martwi mnie ten koniec... To Niall narozrabiał, czy nie... Bad boy z tego blondyna.
    No nic czekam na nexta... :)

    Dawna Ales sia, czy Ho ney :)
    Weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, że ten komentarz to będzie nic w porównaniu z tymi na górze, bo nie mam talentu do pisania długich, ale mam nadzieję, że i podczas czytania tych kilku słów ode mnie pojawi Ci się uśmiech na twarzy. :)
    Rozdział jest świetny, zazdroszczę Ci tego talentu do pisania, bo Twoje opisy są nieziemskie :3 Kocham Nialla w tym opowiadaniu :D chcę takiego, daj mi go!
    Nie wiem o co chodziło z tym strzałem ale mam nadzieję ze niedługo się dowiem ;)
    Pozdrawiam serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Okej, jeśli myślałaś, że nie żyję, to się myliłaś.
    Zgodzę się z FOREVER YOURS. Mój komentarz będzie niczym w porównaniu z poprzednimi.
    Ale rozdział i tak mi się podobał, a to chyba najważniejsze.
    Wspaniale piszesz, jesteś idealna i całkowicie zasługujesz na wspaniałe komentarze.
    Aha, i ten komentarz u mnie nie ma prawa bytu...
    Masz szczęście, rozdział 3 się usunął, a rozdział 4 też (aż DWA razy)
    Jestem zdołowana i wkurzona na bloggera.

    Pozdrawiam!

    ~Mint Candy

    california-runaway-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń